Marta Kaczyńska udzieliła obszernego wywiadu "Gazecie Polskiej".
Pytana, czy ktoś chciał, by powstrzymała stryja przed udzieleniem temu pismu wypowiedzi na temat katastrofy w Smoleńsku, odpowiada: "Tak to możemy ująć". Zagadnięta, komu na tym zależało, mówi: "Myślę, że sformułowanie <osobom tworzącym sztab wyborczy> będzie wystarczająco precyzyjne".
Choć nie pada żadne nazwisko ani nazwa, nietrudno odgadnąć, że Kaczyńska mówi o obecnych członkach ugrupowania Polska Jest Najważniejsza, którzy w czasie kampanii prezydenckiej byli w PiS i decydowali o jej przebiegu. Joanna Kluzik-Rostkowska była szefową sztabu Jarosława Kaczyńskiego, a Paweł Poncyljusz pełnił funkcję rzecznika sztabu.
Córka Marii i Lecha Kaczyńskich odnosi się do sformułowania używanego przez działaczy PJN, że są spadkobiercami polityki zmarłego w katastrofie prezydenta.
"Najlepszym dowodem na to, jakimi są spadkobiercami, jest fakt, z kim ci ludzie rozmawiali we wrześniu. Zaprzeczają sami sobie. Żal tego słuchać" - ocenia ostro Marta Kaczyńska.
Nie ukrywa ona, że możliwe jest jej głębsze wejście w działalność polityczną.
"Zawsze interesowałam się polityką. Zresztą polityka, od kiedy pamiętam, była obecna w moim domu. (...) Sprawy Polski nie są mi obojętne" - podkreśla i dodaje: "Na pewno czuję obowiązek współdziałania z wszystkimi, którym zależy na tym, by spuścizna po moim tacie nie była przeinaczana, niszczona czy bagatelizowana. Ale przyznam, że czasem też myślę o zaangażowaniu się w działalność polityczną".
Marta Kaczyńska podkreśla jednak, że w tej chwili najważniejszą rolą w jej życiu jest bycie mamą.