Jak mówił szef rządu w TVP Info, "co do istoty" zgadza się z opinią prezydenta Bronisława Komorowskiego, że przyczyna katastrofy była prosta, ale - jak zaznaczył - ta sprawa "wymaga ponadstandardowej delikatności". "Czasami nawet proste słowa albo naturalne odruchy podpowiadają nam co innego, to jednak przede wszystkim musimy zachować maksymalną delikatność" - mówił Donald Tusk.
"Może nie powiedziałbym +arcybanalnie prosta+, ale nie szukałbym na siłę interpretacji politycznych, sensacyjnych, spiskowych, bo wydają mi się one absurdalne, nieuzasadnione" - dodał premier.
Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta w niedzielę wieczorem podało w komunikacie, że prezydent Bronisław Komorowski nigdy nie użył sformułowania "arcybanalnie proste" w odniesieniu do przyczyn tragedii smoleńskiej, a proszony o komentarz do tej wypowiedzi premier został wprowadzony w błąd, błędnie przytoczonym cytatem.
Prezydent Bronisław Komorowski w sobotnim wywiadzie w TVP Info powiedział, że jest przekonany, że w raportach - i strony polskiej, i rosyjskiej - dotyczących katastrofy smoleńskiej nikt nie zakwestionuje tego, że głównym powodem tragedii była próba lądowania podjęta w nieodpowiednich warunkach pogodowych.
"W katastrofie smoleńskiej najważniejsze było to, że podjęto próbę lądowania w warunkach klimatycznych (...) braku widoczności, w których absolutnie ta próba lądowania nie powinna mieć miejsca. Wszystkie inne kwestie są to sprawy dodatkowe. One mogły (...) utrudnić sytuację. Ale to jest podstawowy powód i radziłbym nie szukać jakiś ekstra nadzwyczajnych wytłumaczeń, bo niestety - w moim przekonaniu - sprawa jest w sposób arcybolesny prosta" - zaznaczył prezydent.
Komentarze(131)
Pokaż:
Wiemy już ze 10 kwietnia samolot był do końca w pełni sprawny, nie wybuchla bomba, nie bylo meaconingu, mgła była prawdziwa, pilot znal prawidłowe ciśnienie na Siewiernym, nie było ruskiego magnesu, nie było dobijania rannych /przy przeciazeniu 100g w momencie katastrofy nie bylo zywych do dobijania/. Byl za to durnoning. A na to nie ma lekarstwa.
Na życzenie Lecha Kaczynskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami /vide lot do Gruzji w 2008r/, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem.
Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700.
Kapitan Protasiuk początkowo odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Jest to ingerencja w kompetencje kapitana i cięzkie naruszenie procedury. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.
W trakcie lotu, kontroler lotu z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, zupełnie jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania. Wiemy tez ze pilot czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z Jarosławem Kaczyńskim. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Z pewnością nie mogła się ona rozpocząć od lądowania na lotnisku zapasowym w Witebsku u Łukaszenki.
Jaka była decyzja możemy wywnioskować po obecności gen. Błasika w kokpicie i po tym ze pilot podjął próbę lądowania /wypuszczone podwozie/ wbrew przepisom i logice. Generał Błasik wydawał pojedyncze komendy podczas lądowania, zamiast go zabronić, co wynika ze stenogramu rozmów w kokpicie.
Załoga ignorowała ostrzeżenia Terrain ahead/Ziemia z przodu/, i instrukcje Pull up !/Ciągnij w górę!/ nadawane automatycznie, tak bardzo chciała wylądować.
W odległości 1-1,5km przed lotniskiem znajdował się 60 metrowej głębokości, szeroki na 300m jar co prawdopodobnie zmyliło pilota. Kontroler lotu zauważył ze samolot opada zbyt szybko - w ciągu 3,5 sekundy samolot obniżył się ze 100m do 50 - i wydal komendę: 101 gorizont, czyli nakaz przerwania lądowania. Jednak było już za późno, nie wiadomo też czy pilot zrozumiał komendę.
Kontrolerzy z Siewiernego /było ich trzech/ zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zamknąć lotnisko, kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L.Kaczynskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy – polski prezydent niedopuszczony na uroczystości katyńskie przez Rosjan !
Prezydent i jego dwór z pewnością wykorzystaliby tę okazje do antyrosyjskiej kampanii oszczerstw a kontrolerzy staliby się kozłami ofiarnymi i ponieśliby konsekwencje służbowe. Wszak kilkadziesiąt minut wcześniej Jak-40 wylądował , zresztą w lepszych warunkach i z naruszeniem wszelkich procedur.
Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach. Rezultat znamy.
Po katastrofie prezes PiS, Don Jarosław używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku Tuska z Putinem i męczeńskiej śmierci prezydenta. Chodzi o odwrócenie uwagi od kompromitujących braci rzeczywistych przyczyn katastrofy i nadanie rysu heroizmu bezsensownej, na własne życzenie, śmierci Lecha Kaczyńskiego.
Dodajmy, że razem z nim zginęło 95 innych osób, których nikt o zdanie nie pytał.
POlska POiltyka.
POdziękowania za ogłupianie lemingów dla GW i TVN
przez PeOwiakow i POlakow Prezio Wpadka-Komoruski znowu dodał jeszcze jedną wielką i prorosyjską GAFĘ do kolekcji. Przewyższył w niej nawet Premiera Burek-Tuska, który o dziwo ośmielił się skrytykować raport MAK-u.
Pan Bronisław wali prosto z mostu, nie bacząc, że POtwierdza kłamstwa antypolskie Moskwy iż wina jest tylko polska!! Szkoda gadać, bo to człowiek z wsi, co się POtwierdza już nie pierwyj raz!
Rezydent jeno.