"Uwagi zostały uznane za zasadne, ale niemieszczące się w treści raportu. Jeśli dobrze zrozumiałem pana (Aleksjeja) Morozowa (szefa komisji technicznej MAK - red.), zostaną skierowane do innych organów prowadzących sprawy związane z wypadkiem 10 kwietnia" - tak Jerzy Miller komentował nieumieszczenie polskich uwag w treści rosyjskiego raportu. Znalazły się one w załączonym do niego osobnym dokumencie - w formie, w jakiej trafiły do Rosji. Stwierdził jednak także, że strona polska "czuje niedosyt". "Wszystkie nasze uwagi kwalifikowały się do rozpatrzenia przez MAK" - mówił.

Reklama

>>> Tu znajdziesz treść polskich uwag przekazanych MAK (w języku polskim)

Jerzy Miller stwierdził także, że odpowiedzialność za katastrofę leży po obu stronach. "Obie strony nie były w pełni przygotowane do wykonania tego lotu. Podobnie było 7 kwietnia. Wiedzą państwo, że lądowanie Jaka-40 mogło się zakończyć zupełnie inaczej. Wiedzą państwo, że lądowanie rosyjskiego Iła mogło się zakończyć wypadkiem lotniczym, równie tragicznym" - wyliczał szef MSWiA, nawiązując do lądowania wcześniej na lotnisku w Smoleńsku samolotu z polskimi dziennikarzami na pokładzie, a także do nieudanego lądowania i w konsekwencji odlotu na inne lotnisko rosyjskiej maszyny wojskowej.

Minister zapowiedział, że spotka się z premierem Donaldem Tuskiem, by przekazać mu polskie ustalenia.

>>> Klich ostro o raporcie MAK: Ukryli fakty o kontrolerach

Reklama

Szef MSWiA podkreślił, że mimo opublikowania ostatecznej wersji raportu, współpraca między Polską a MAK będzie trwała. "Badanie komisji polskiej i rosyjskiej wskazuje, że jest szereg niepokojących spostrzeżeń, które nie powinny się zakończyć na raporcie" - mówił Miller, wspominając m.in. konieczność zmiany zasad certyfikowania umiejętności i stanu wyposażenia. "To prawdopodobnie będzie wymagało współpracy obu stron na różnych szczeblach" - dodał.

Po raz kolejny minister Miller zwrócił się do strony rosyjskiej o przekazanie brakujących dokumentów. Stwierdził, że skoro MAK zakończył pracę, nic nie powinno stać teraz na przeszkodzie. Rosja nie przekazała m.in. danych o pracy kontrolerów na lotnisku w Smoleńsku oraz szczegółów technicznych dotyczących samego lotniska, w tym schematu rozmieszczenia środków elektro-świetlnych oraz radiolokacyjnych i radionawigacyjnych.

Reklama

Miller skomentował także prezentację rekonstrukcji lotu Tu-154M wraz z zapisami rozmów z kabiny pilotów, w tym dramatyczny moment zderzenia z ziemią. "Nie powinienem być tym, który ocenia tę prezentację dzisiejszą, zrobili to na własną odpowiedzialność, bez konsultacji z nami, w związku z tym przyjmuję do wiadomości, że ich zdaniem zrobili dobrze" - mówił Miller.

>>> Rosjanie pokazali rekonstrukcję lotu Tu-154M. Zobacz film

Szef MSWiA, odnosząc się do prezentacji i ujawnienia nagrań, ocenił, że "dla przeciętnego Polaka prawdopodobnie było to bardzo trudne przeżycie". "Nie chcę już w ogóle mówić o rodzinach" - zaznaczył.

"Prezentację, którą wszyscy dziś zobaczyli miałem okazję oglądać w siedzibie MAK, dlatego podchodzę do tego z mniejszymi emocjami niż większość Polaków" - powiedział Miller. Dodał, że polska komisją przygotowała podobną symulację komputerową.