"Wydawało się, że wraz ze zniknięciem z politycznej mapy Polski Andrzeja Leppera oraz jemu podobnych demagogów i populistów hasło „Balcerowicz musi odejść” odeszło do historii." - pisze na swoim blogu Paweł Piskorski.

Reklama

Polityk twierdzi jednak, że duch Andrzeja Leppera odżył niespodziewanie w wypowiedziach prominentnych członków rządu i polityków Platformy Obywatelskiej.

"Profesor Balcerowicz w słowach stanowczych, ale podpartych bardzo merytorycznymi argumentami wezwał rząd do zaniechania szkodliwej reformy. Tego było dla ekipy Tuska za wiele. Liderom Platformy puściły nerwy i na Leszka Balcerowicza spadły gromy, które z rzeczową dyskusją nie mają nic wspólnego" - czytamy na blogu.

Jego zdaniem PO zdaje się traktować profesora Balcerowicza jako zagrożenie, jako lidera opozycji, którego celem jest pognębienie rządu i skompromitowanie go w oczach opinii publicznej.

Leszek Balcerowicz od tygodni nie jest w stanie doprosić się od liderów Platformy prawdziwej i merytorycznej dyskusji o rządowym projekcie zmian w systemie emerytalnym i stanie finansów publicznych. Zamiast rzeczowej wymiany argumentów politycy PO zajmują się dezawuowaniem i podważaniem pozycji byłego szefa NBP. Rzetelna debata byłaby im z pewnością nie na rękę" - czytamy na blogu.