Tygodnik "Wprost" napisał, że podczas środowego posiedzenia zarządu Platformy Tusk przypomniał, jaki los spotkał Artura Balazsa i Pawła Piskorskiego, którzy przed laty kwestionowali jego pozycję w Platformie. Piątkowa "Gazeta Wyborcza" przytacza opinie polityków PO, którzy uważają, że to aluzja do marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, który krytykował ostatnio Tuska za spóźnioną reakcję na raport MAK w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Schetyna przyznał w piątek, że podczas posiedzenia zarządu PO obyła się twarda rozmowa związana z jego krytyką pod adresem premiera. Podkreślił, że tłumaczył politykom PO kontekst swojej wypowiedzi.
"Otwarcie rozmawialiśmy na zarządzie i wszyscy usłyszeli bardzo jednolity pogląd: Platforma nie będzie tolerowała sytuacji, kiedy naruszona jest taka elementarna solidarność w obrębie partii. Myślę, że to zamyka kwestię. Nikt nie może mieć po ostatnim spotkaniu wątpliwości, jak powinni się wszyscy zachowywać, szczególnie wtedy, kiedy toczą sie tak ważne debaty, sprawy, jak ta dotycząca Smoleńska" - powiedział w piątek Tusk, który przebywa na szczycie UE w Brukseli.
Jak dodał, "ci wszyscy, którzy mieli usłyszeć te ostre słowa, usłyszeli i zrozumieli je". "Sprawę uważam za zamkniętą" - podkreślił szef rządu.
"Z mojego punktu widzenia, osiągnęliśmy ten najważniejszy efekt, to znaczy przywrócenie harmonii. Będzie dobrze" - powiedział Tusk.