"Oznaki przyspieszonych wyborów parlamentarnych" zauważył szef SLD Grzegorz Napieralski. Jego zdaniem, świadczą o tym "nerwowe ruchy w PO, szybkie układanie list wyborczych, spory". Napieralski mówił dziennikarzom w Sejmie, że ze względu na wypadającą w drugiej połowie tego roku polską prezydencję, "zasadnym byłoby, gdyby ktoś pomyślał o przyspieszeniu (wyborów - przyp. PAP)".
Taką interpretację zawirowań w PO kwestionuje jednak Rafał Grupiński. "Wybory będą jesienią, w tej sprawie mówimy, jak sądzę, dosyć wyraźnie. Chcemy dotrzymywać konstytucyjnych terminów. Wybory powinny się odbyć wtedy, kiedy przypada normalny kalendarz wyborczy. Naszym zadaniem jest pokonywać bieżące kłopoty, a nie przyspieszać wybory z ich powodu" - oświadczył. I dodał: "Żadne plotki wypuszczane na temat wcześniejszych wyborów, wypuszczane po to, żeby się +pokokosić+ w mediach, nie będą miały wpływu na naszą decyzję".
W ocenie Grupińskiego, Polska musi się dobrze przygotować do przewodnictwa w Radzie UE. "Nie sądzę, by wcześniejsze wybory mogły się przysłużyć takiemu spokojnemu przygotowaniu, a potem sprawowaniu prezydencji" - ocenił.
Wstępny termin wyborów, zaaprobowany przez zarząd krajowy Platformy, to 23 października.
Zgodnie z konstytucją, prezydent zarządza wybory parlamentarne nie później niż na 90 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu, wyznaczając je na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji parlamentu.
Pierwsze posiedzenie Sejmu obecnej kadencji miało miejsce 5 listopada 2007 roku; kolejne wybory powinny się więc odbyć pomiędzy 6 października, a 4 listopada.
"W tych dniach niedziela przypada na 9, 16, 23 i 30 października" - powiedział we wtorek PAP Sekretarz Państwowej Komisji Wyborczej Kazimierz Czaplicki.
"Prezydent powinien zarządzić wybory parlamentarne nie później niż 7 sierpnia 2011 roku. Natomiast ich termin będzie przypadał w niedzielę pomiędzy 9 a 30 października" - tłumaczył.
Zarządzenie wyborów na 30 października mogłoby utrudnić przypadające 1 listopada święto Wszystkich Świętych, kiedy duża część Polaków tradycyjnie wyjeżdża, by odwiedzić groby bliskich.
Jak wynika z informacji PAP, Bronisław Komorowski będzie decydował w sprawie daty wyborów, kierując się głównie kalendarzem polskiej prezydencji. Szef państwa zamierza przeprowadzić w tej sprawie konsultacje ze środowiskami politycznymi, PKW, a także z rządem.
Konstytucja umożliwia skrócenie przez Sejm swojej kadencji poprzez uchwałę podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów. Oznacza to, że przy obecności 460 posłów, potrzebnych jest co najmniej 307 głosów. Skrócenie kadencji Sejmu oznacza jednoczesne skrócenie kadencji Senatu.
Klub parlamentarny PO liczy obecnie 204 posłów, PiS - 147, SLD - 44 posłów, PSL - 31 posłów, a PJN - 18 posłów. W Sejmie jest także 9 posłów niezrzeszonych, 4 posłów KP Socjaldemokracji Polskiej oraz 3 posłów Demokratycznego koła Poselskiego Stronnictwa Demokratycznego. Jak dotąd żadne z ugrupowań parlementarnych nie określił swego stanowiska co do perspektywy skrócenia kadencji Sejmu.
Zgodnie z nowymi zasadami wyborczymi - zawartymi w Kodeksie wyborczym - prezydent ma prawo zarządzić dwudniowe wybory parlamentarne. Jednak, by mogły się one odbyć według nowych reguł, głowa państwa nie może ich ogłosić przed 1 sierpnia, od tego terminu zacznie bowiem obowiązywać ustawa.
Kodeks wyborczy wprowadza również m.in. jednomandatowe okręgi wyborcze do Senatu oraz daje możliwość głosowania korespondencyjnego osobom przebywającym za granicą.