Na początku stycznia do nadzwyczajnej sejmowej podkomisji trafiło pięć projektów ustaw ws. in vitro, które zostały zgłoszone przez: Małgorzatę Kidawę-Błońską, Jarosława Gowina (oboje PO) i Bolesława Piechę (PiS). W ubiegłym roku zostały zgłoszone także dwa lewicowe projekty. W sumie podkomisja miała pracować nad siedmioma projektami. Dotychczas odbyło się jedno jej posiedzenie.
Posłanka PO Beata Małecka-Libera - wiceszefowa sejmowej Komisji Zdrowia - uważa, że ustawa o in vitro może zostać uchwalona w ciągu najbliższych miesięcy, jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
Natomiast jej klubowy kolega Jarosław Gowin - zwracając uwagę, że "tempo prac nad tymi projektami nie jest jakieś oszałamiające" - ocenia, że "w roku wyborczym politycy boją się podejmowania takich tematów, chyba, że tak jak SLD chcą sobie z tego zrobić koło zamachowe kampanii wyborczej".
"Jeżeli mam coś przewidywać, to uważam, że niestety w tej kadencji, żadnego projektu ustawy Sejm nie przyjmie" - powiedział PAP Gowin.
Polityk nie chciał wskazywać personalnie, kto jest odpowiedzialny za taki stan. "Oskarżam o to siebie i wszystkie partie w tym oraz poprzednich parlamentach, że nie zdobyliśmy się na odwagę uregulowania tych spraw" - zaznaczył.
Szef sejmowej Komisji Zdrowia Bolesław Piecha (PiS) uważa, że PO specjalnie gra na zwłokę, bo ugrupowanie to jest podzielone w kwestii in vitro. "W pracach podkomisji jest cisza" - podkreślił.
Przyspieszenia prac nad refundacją in vitro domaga się SLD. Nawiązując do doniesień mediów, że minister zdrowia Ewa Kopacz szykuje rozporządzenie dotyczące refundacji in vitro, Sojusz zaapelował w piątek do minister, by zadeklarowała, kiedy wyda to rozporządzenie. Jednak rzecznik MZ Piotr Olechno powiedział, że tylko ustawa może dać podstawę do wydania takiego rozporządzenia.
Ponadto pomysłem rozwiązania sprawy refundacji in vitro za pomocą rozporządzenia minister zdrowia nie są zachwyceni też koledzy partyjni minister Kopacz. Gowin wskazuje, że akt prawny tego typu nie może regulować takich kwestii, jak np. zakres praw pacjentów, czy ochrony ludzkiego embrionu. "Uważam, że bez takich zasadniczych, fundamentalnych, moralnych rozstrzygnięć, finansowanie in vitro z budżetu państwa byłoby niemoralne" - powiedział poseł PO.
Podobną opinię w tej sprawie ma Małecka-Libera (PO). "Uważam, że najpierw należy przyjąć ustawę" - powiedziała PAP posłanka.
Małecka-Libera nie zgadza się jednak z Gowinem w sprawie zakończenia prac w Sejmie nad rozwiązaniami dotyczącymi in vitro. "Posłowie z komisji zdrowia stają zawsze przed trudnymi wyborami i decyzjami; są uodpornieni na to, czy mamy rok wyborczy, czy nie. Rozmawiałam z kilkoma posłami, którzy pracują w tej podkomisji i wiem, że jest pełna determinacja, żeby się tym zajmować" - oceniła.
Jej zdaniem sprawy wprawdzie nie uda się zamknąć w ciągu kilku tygodni, ale "w ciągu kilku miesięcy jest to absolutnie do zrobienia". "Wiem, że posłowie mają nad tym pracować i wiem, że chcą to doprowadzić do finału" - podkreśliła.
Jej optymizmu nie podziela przedstawiciel koalicyjnego PSL w Komisji Zdrowia Aleksander Sopliński. "Są dwa przeciwstawne projekty w tej sprawie: Kidawy-Błońskiej i Gowina. Być może koledzy z Platformy chcą poczekać" - analizuje przyczyny przeciągania się prac polityk.
PO informowała pod koniec stycznia, że już kończy pracę nad ankietą, w której zapyta swoich posłów o kwestie in vitro, badań genetycznych, klonowania i testamentu życia. Do tej pory ankieta nie została jednak przeprowadzona.
Gowin jest zwolennikiem tego, żeby Sejm głosował nad projektami. "Zobaczymy, który z nich będzie miał największe szanse" - powiedział poseł PO.
Jednak zdaniem Soplińskiego, nie ma wielkich szans na uchwalenie przepisów dotyczących in vitro w tej kadencji, ale "dobrze, że w ogóle jest dyskusja w tej sprawie".
Z takiego stanu rzeczy zadowolony jest klub PJN, który opowiada się za tym, żeby sprawę in vitro rozstrzygać dopiero po wyborach parlamentarnych. "Jeśli już tyle czasu nie był ten problem rozwiązany, to jeszcze te kilka miesięcy można wytrzymać" - powiedział PAP były szef NFZ, poseł PJN Andrzej Sośnierz.
W jego ocenie, in vitro przed wyborami parlamentarnymi to doskonały temat, by najważniejsze problemy państwa "przestawić na boczny tor". "Trwamy dzielnie do czasu wyborczego i będzie to doskonały temat, żeby wszyscy się pokłócili na tematy, mimo wszystko nie najważniejsze dla państwa. Bo co by nie powiedzieć, w tej chwili mamy wielkie problemy z budżetem, z finansami" - podkreślił Sośnierz.