Na zorganizowanej w piątek w Warszawie konferencji prokuratorzy z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, którzy uczestniczyli w Moskwie w przesłuchaniach czterech oficerów z wieży kontroli na lotnisku w Smoleńsku, ocenili te zeznania jako "kluczowe". Zapewniali, że rosyjscy śledczy umożliwili im zadanie wszystkich pytań i dwa dodatkowe przesłuchania.
Polscy politycy komentowali też piątkowe spotkanie z mediami w Moskwie śledczych z Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że miał dużo większe oczekiwania wobec konferencji podsumowującej wizytę prokuratorów w Moskwie. "Jesteśmy rozczarowani. Nie namawiamy nikogo do łamania prawa, ale namawiamy tych, którzy rządzą dziś Polską do stanowczych działań, które sprawią, że kłamstwo smoleńskie przestanie istnieć w opinii światowej" - powiedział.
Z kolei zdaniem Antoniego Macierewicza (PiS) - szefa parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską - konferencja prokuratorów "ujawnia bezradność państwa polskiego wobec dyktatu rosyjskiego". Według niego, z wypowiedzi prokuratorów można wnioskować, że w najbliższym czasie nie dotrą do Polski 32 tomy akt rosyjskiego śledztwa a czarne skrzynki i wrak samolotu zostaną w Rosji prawdopodobnie do końca postępowania sądowego lub nawet jeszcze dłużej.
Macierewicz uważa, że podana informacja o przesłuchaniach jest "czymś groteskowym, bo nie możemy się nawet dowiedzieć kogo przesłuchano". "Wiemy jedno, że na pewno nie przesłuchano nikogo z prawdziwych decydentów z centrali moskiewskiej" - ocenił poseł PiS.
W jego opinii, przesłuchania dokonane przez polskich prokuratorów "robią wrażenie legalizacji, czyli akceptacji rosyjskiego postulatu unieważnienia tych przesłuchań, które polscy prokuratorzy zrobili w kwietniu".
Natomiast europoseł SLD Janusz Zemke skomentował: "dajemy się wciągać w grę, którą niestety, jak tak będziemy prowadzili dalej, możemy tylko przegrać".
Ta gra - powiedział Zemke dziennikarzom - polega na tym, że "Rosjanie mają od początku swoją wersję i prezentują ją bardzo konsekwentnie i jednolicie". "Tam mówią wszyscy dokładnie to samo, a potem oczekują, żeby Polska komentowała tę rosyjską wersję. My więc uczestniczymy w grze na boisku Rosjan, wedle reguł, które Rosjanie zaproponowali" - ocenił b. wiceszef MON.
Zemke stwierdził, że konferencja prokuratorów wojskowych stanowi dla niego "spory zawód". "Moim zdaniem, nie ma sensu organizowanie konferencji, na której prokuratorzy powiadają li tylko jakie wykonali czynności, że mogli odbyć rozmowę ze wszystkimi osobami, z jakimi chcieli, ale właściwie to nie wiemy do jakich ustaleń dochodzą. Na każde pytanie bardziej szczegółowe otrzymujemy odpowiedź, że +nie możemy nic mówić, bo to jest tajemnica śledztwa" - zaznaczył europoseł Sojuszu.
Według niego, jeśli strona polska chce brać udział w dyskusji z Rosjanami na temat przyczyn katastrofy z 10 kwietnia, to główną rolę powinni odgrywać w niej eksperci, a nie rząd, czy prokuratura.
Z kolei wiceszefowa klubu PJN Elżbieta Jakubiak powiedziała: "dziś musimy z całym szacunkiem podejść do polskich prokuratorów, którzy starają się uciągnąć ten młyński kamień, który im politycy nałożyli". "Politycy, tacy jak premier polskiego państwa, który pojechał na rozmowy ze stroną rosyjską nieprzygotowany, określił ramy prawne, w których działają dziś prokuratorzy" - dodała.
Według Jakubiak, to co się dzieje obecnie ws. śledztwa smoleńskiego jest pokłosiem "fatalnych decyzji politycznych", które "wyznaczyły nam pole nie partnera, ale aspiranta".
Jakubiak odniosła się także do konferencji rosyjskich prokuratorów. Według niej, widać że polityka premiera Donalda Tuska poniosła klęskę, a Rosjanie "wiedzą, gdzie są ich interesy". "Oni strzegą swojego interesu narodowego i prawnego, natomiast polski rząd nie umiał tego zrobić" - powiedziała.
Jak dodała, jeśli Rosjanie przyznaliby, że po ich stronie były jakiekolwiek zaniedbania, musieliby postawić zarzuty osobom odpowiedzialnym za stan bezpieczeństwa lotów. "A przecież wiemy, że za stan bezpieczeństwa lotów i certyfikację lotnisk odpowiada pani Anodina (szefowa MAK - Tatiana Anodina - PAP), w związku z tym nie oczekujemy chyba, żeby ona sama na siebie przygotowywała akty oskarżenia" - powiedziała posłanka PJN.
Natomiast Czesław Mroczek (PO) podkreślił, że strona polska nie powinna wdawać się z Rosjanami w "spór na emocje". "Jednym ze sposobów odniesienia się do tego, co się dzieje w związku z ustalaniem okoliczności katastrofy smoleńskiej jest spór z Rosjanami na emocje. To jest troszeczkę taka gra na pokazanie kto ma rację. Jest to nam absolutnie niepotrzebne" - mówił Mroczek.
Podkreślił, że - jeśli chodzi o okoliczności i przyczyny katastrofy smoleńskiej - "prawda jest jedna". "Będą natomiast dwie wersje raportu: polska i rosyjska. Jeżeli polski raport będzie bardzo zbliżony do prawdy, jeżeli uda się nam maksymalnie dobrze ustalić stan faktyczny, to wtedy Rosjanie nie będą mogli - wbrew oczywistym faktom - twierdzić inaczej. Im bardziej precyzyjne będą ustalenia polskiej komisji, tym mniejsze pole sporu z Rosjanami, tym szybciej będą musieli uznać nasze argumenty" - ocenił polityk PO.
Pytany, kiedy jego zdaniem poznamy raport komisji kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera, Mroczek odpowiedział: "miejmy nadzieję, że w kwietniu". Podkreślił jednocześnie, że o ile w polskim interesie jest, aby zamknąć jak najszybciej postępowanie komisji i prokuratury, to najważniejsze, aby te ustalenia "były jak najbliższe prawdy".
Eugeniusz Kłopotek (PSL) uważa, że nie należało oczekiwać, że prokuratorzy ujawnią jakieś rewelacje. "Z góry wiadomo, że nie będą ujawnione żadne szczegóły poza ogólnikami. I tak też się stało. W tej chwili radzę wszystkim trochę spuścić z tonu i zaapelować o maksymalne przyspieszenie prac komisji Millera" - powiedział PAP polityk PSL.
Jak zaznaczył ma nadzieję, że polski raport podsumowujący wyjaśnianie przyczyn katastrofy smoleńskiej będzie jawny. Przypomniał, że szef MSWiA zapowiedział, że decyzję o tym podejmie premier.