Paweł Kowal miał ogłosić, że odchodzi ze stowarzyszenia, podczas spotkania w biurze poselskim Elżbiety Jakubiak pod koniec stycznia. Jeden z uczestników spotkania określa je jako "kolejną bezproduktywną naradę". Gdy się zakończyła, europoseł stwierdził, że to koniec jego współpracy z PJN.

Reklama

Dzień później wysłał do założycieli stowarzyszenia maila zatytułowanego "I to by było na tyle". Napisał w nim, że podtrzymuje swoją deklarację o odejściu, a decyzję co do jej upublicznienia pozostawia Joannie Kluzik-Rostkowskiej. "Proszę o poinformowanie mnie, czy założyliście partię jakąś czy nie, czy jest ona konserwatywna, postmodernistyczna, czy lewicowa. Wtedy wypełnię deklarację członkowską lub nie. Wiem, że na podobną deklarację oczekuje też z pewnym zniecierpliwieniem kolejna grupa posłów" - cytuje mail Kowala "Wprost". Polityk tłumaczył, że nie ma już siły na dalsze "młócenie słomy" i kolejne narady. "(...) nie chcę też firmować czegoś, co jest konstruowane poza kontrolą osób, które poparły projekt i zaczęły jego realizację" - dodał.

Sam Kowal nie chciał rozmawiać na temat tego maila. Jak podaje "Wprost", nie zapisał się do zarejestrowanej niedawno partii PJN. Wciąż jednak figuruje jako członek zarządu stowarzyszenia. "To był chwilowy kryzys, ale na szczęście Paweł ma go już za sobą. Prowadzi w naszym imieniu rozmowy z ludźmi kultury i nauki, ostatnio zaczął nawet jeździć po kraju" - przekonuje "Wprost" jeden z rozmówców z PJN.