Eurodeputowany Marek Siwiec skomentował na swoim blogu awanturę wokół wystawy w Parlamencie Europejskim. Kego zdaniem stała się ona kolejnym przyczynkiem do politycznego konfliktu.

"Tak zwana 'cenzura' od początku była fikcją, bo jak ktoś chciał przeczytać napisy, to mógł to zrobić bez problemu. Wystawie towarzyszył także specjalnie wydrukowany katalog, który był dostępny bez żadnych ograniczeń. No i dodatkowo wszystkie napisy od razu pojawiły się w Internecie. Próbowałem zatem dociec, co rozzłościło kwestorów i zmobilizowało do czynności cenzorskich. Okazuje się, że były to przede wszystkim akcenty antyrosyjskie" - wyjaśnia europoseł.

Reklama

Marek Siwiec uważa, że europosłom PiS cenzura była na rękę. „Posłowie tego ugrupowania byli bardzo zadowoleni, czas telewizyjny poświęcony represjom parlamentarnej >cenzury< wart był intrygi".

Eurodeputowany SLD przekonuje, że zamiast wystawy o Smoleńsku posłowie PiS powinni stworzyć bardziej wartościową ekspozycję.

Wystawa zdjęć z katastrofy smoleńskiej, zorganizowana w Europarlamencie przez posłów PiS wzbudziła kontrowersje w Brukseli ze względu na podpisy pod zdjęciami, które eurodeputowani uznali za zbyt drastyczne.

Reklama

>>>Przeczytaj napisy, które wywołały aferę w Parlamencie Europejskim