Antoni Mężydło nie szczędzi politycznym przeciwnikom gorzkich słów. Według niego, PiS "zabrakło przyzwoitości w podejściu do tragedii smoleńskiej". "Podeszli do niej zbyt instrumentalnie, wykorzystując tragedię jako oręż polityczny. Zapomnieli, że to tragedia wszystkich Polaków, że w zeszłym roku cała Polska była pogrążona w smutku i żałobie bez względu na opcję polityczną. A Kaczyński celowo ją zawłaszczył" – stwierdził.

Reklama

Jego zdaniem PiS jest dziś gotowe na koalicję nawet z SLD – o ile doprowadzi to do odsunięcia od władzy PO i Donalda Tuska. Zarazem taki układ – koalicja PiS-SLD – jest niebezpieczny dla Polski. "Dobrym przykładem jest sytuacja w mediach publicznych. W SLD z tylnego siedzenia Napieralskiego rządzą ludzie pokroju Czarzastego czy Kwiatkowskiego. Napieralski jest tylko figurantem, a realne wpływy w partii ma wciąż stara gwardia, czyli osoby bezpośrednio lub pośrednio związane z PZPR" – dowodzi. Szef SLD "nie jest zdolny do samodzielnego rządzenia". "Przychodzi na Komisję Innowacyjności ze swoim asystentem, chwilę na niej posiedzi i wychodzi, zostawiając asystenta, który pracuje za niego" – dodaje Mężydło.

Zdaniem posła koalicja PO-SLD nie jest możliwa: programowo i w zakresie bezpośrednich celów politycznych Sojusz jest bliższy partii Jarosława Kaczyńskiego.

Dla równowagi poseł PO przyznał się też do porażek własnej partii. "Największą porażką była komisja Palikota" – podkreśla. "Plany były wielkie, a efekty mizerne. Teraz Adam Szejnfeld próbuje ratować ten projekt. Przez kilka tygodni udało mu się zrobić więcej, niż Palikotowi przez cały okres przewodniczenia komisji" – twierdzi. Mężydło wstydzi się też afery hazardowej i komisji, która "nie funkcjonowała najlepiej". Jednocześnie jednak zakłada, że afera dobiegła końca, a jej negatywni bohaterowie – Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki – nie będą chcieli kandydować do Sejmu z list PO.