W obszernym wywiadzie związanym z kampanią wyborczą, Kamiński krytykuje zarówno Donalda Tuska jak i Jarosława Kaczyńskiego. Przy okazji ujawnia, że kiedy jeszcze był w Prawie i Sprawiedliwości, wraz z Adamem Bielanem proponował prezesowi PiS opłacenie z partyjnych pieniędzy ekspertów (nawet zagranicznych) o niekwestionowanym autorytecie w dziedzinie wypadków lotniczych, którzy mogliby niezależnie od rządu wyjaśnić kwestię katastrofy smoleńskiej. - Ale PiS wybrało drogę politycznego spektaklu, ubolewa rozmówca gazety.
Największy zarzut jaki Kamiński wytacza przeciwko Tuskowi - i to, jak mówi, zarzut poważny, a nie krzyczenie iż jest zdrajcą, że chodzi na pasku Putina - to ten, że w istocie abdykował z roli przywódcy. Mimo że dysponuje tak dużym mandatem społecznym Polaków. Według Kamińskiego premier zajmuje się wyłącznie PR, by utrzymać się przy władzy. Zaniechał jakichkolwiek działań, które wyznaczała mu filozofia jaką przez lata głosił. Przykład Hiszpanii, a zwłaszcza Irlandii pokazuje, że opieszałość polityków doprowadziła ich kraj do skraju gospodarczej przepaści. - I ja pod rządami Tuska nie czuję się w naszym kraju bezpiecznie, mówi Kamiński. - Słynna sprawa OFE też była tylko działaniem doraźnym, budżetową łataniną.
W kontekście ewentualnej wygranej PiS w wyborach parlamentarnych i konieczności stworzenia nowej koalicji rządzącej, Kamiński jest zdania, że w Polsce nie znajdą się odpowiedzialni politycy, którzy zgodzą się poprzeć Jarosława Kaczyńskiego na premiera. - Bo to człowiek, który przez trzy miesiące prowadził politykę, z którą się fundamentalnie nie zgadzał, bo brał proszki. Ta i inne tego typu wypowiedzi wykluczają tę osobę z normalnego obiegu. PiS staje się w gwałtownym tempie partią typu lepenowskiego. Ma dwie zasadnicze cechy: nieodwoływalny przywódca i wprowadzanie kryterium ulicznego do demokratycznej polityki, twierdzi europoseł.