Singh znalazł się w gronie ekspertów, którzy 8 kwietnia przyjechali do Warszawy na zaproszenie Europejskiej Partii Ludowej, europarlamentarnej frakcji, do której należy PO. Wszyscy udzielali Platformie porad przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Jak pisze "Rzeczpospolita", gwiazdą wśród nich był właśnie Ravi Singh. "Większość była przekonana, że to twórca internetowej kampanii Obamy. Tak się o nim mówiło w kuluarach" - opowiadał "Rz" uczestnik spotkania.
Jednak amerykański portal Politico napisał, że Singh nie miał z kampanią Obamy nic wspólnego. Jest on założycielem firmy ElectionMall, która pomaga wykorzystywać nowoczesne techniki internetowe w kampaniach wyborczych. W 2008 roku firma - jak sama twierdzi - dostarczyła technologię w jednym ze stanów i tym samym pomogła wypromować demokratycznego kandydata na prezydenta. Jednak Politico pisze, że chodzi jedynie o stronę internetową kampanii w Nowym Meksyku. Współpraca szybko się skończyła, bo demokraci domagali się unowocześnienia strony, a forma odmawiała.
A jeszcze niedawno na koncie Singha w serwisie YouTube można było obejrzeć nagranie "Guru kampanii wyborczej Obamy z 2008 r. na spotkaniu w Madrycie". Na filmie stoi on na tle wizerunku Obamy. Wiele światowych mediów pisało o nim jako o twórcy kampanii internetowej amerykańskiego prezydenta. On sam zaś nigdy tego ani nie potwierdził, ani nie zdementował.
Podobnie miało być w Warszawie. "Singh przedstawiał materiały ze swych kampanii w różnych krajach, a potem płynnie przechodził do kampanii Obamy. Trudno było nie pomyśleć, że i w niej miał swój udział. Choć rzeczywiście nie mówił tego wprost" - mówił jeden z uczestników spotkania. Europoseł Krzysztof Lisek z kolei twierdzi, że on nie odniósł takiego wrażenia. Tym bardziej, że w materiałach promocyjnych nie było o tym ani słowa. Wszystko tłumaczy przekazywaną "jak głuchy telefon" legendą.
Platforma ma teraz podjąć decyzję, czy zatrudnić występujących w Warszawie ekspertów. Europoseł Lisek mówi, że decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma. Kwietniowe konsultacje były zaś darmowe.