Jak twierdzi Giertych każdej z osób tego dramatu, czyli Jarosławowi Kaczyńskiemu, Zbigniewowi Ziobrze i Tadeuszowi Rydzykowi chodzi o coś innego. Jego zdaniem ojciec Tadeusz Rydzyk jest niezadowolony z tego, ze jego wpływy w PiS zostały znacząco uszczuplone. Pozycje osób związanych z radiem na listach PiS na pewno go nie satysfakcjonowały. Na przykład Anna Sobecka aż na miejscu siódmym.
"Były gesty, którymi Jarosław Kaczyński pokazywał, ze z Rydzykiem się nie liczy. Więc ojciec Tadeusz postanowił podhodować strukturę, która by stanowiła pewnego rodzaju przestrogę dla PiS, żeby w następnych wyborach uzyskać albo jak najlepsze miejsca na listach PiS, albo budować nową partię, która będzie miała szanse wyborcze. Kaczyński chce utrzymać władzę. A Ziobro w tej chwili to jedyna osoba, która ma jakieś perspektywy w oczach ojca dyrektora. Widzę go nie na pozycji samodzielnego gracza, ale raczej kogoś, kto jest rozgrywany na prawej flance PiS" - mówi Giertych. Nie sadzi jednak, żeby to PiS zniszczyło.
Jego zdaniem to nie Zbigniew Ziobro jest politycznym mózgiem operacji pod nazwa „Ziobryści zdobywają władze". Głównym rozgrywającym jest, jak twierdzi, Jacek Kurski. Ziobro mimo że skończył czterdziestkę, do takiej operacji nie dojrzał. Ziobro może tworzyć tylko coś w rodzaju ruchu Macierewicza, czyli coś bardzo na prawo od PiS. Nawet z pełnym poparciem od ojca Tadeusza, to może 5 proc. udałoby mu się przeskoczyć. Ale to wszystko.
Giertych prorokuje też, że Jarosław Kaczyński wyrzuci Ziobrę na parę dni przez Bożym Narodzeniem.