O ocenę postawy Donalda Tuska, który po wyborczym sukcesie 9 października stał się niemal niewidoczny, Lecha Wałęsę poprosił "Fakt". Co usłyszał? Były prezydent wzywa szefa rządu do pracy.

"Niektórzy uważają, że dobrze jak nie ma rządu, bo ludzie robią swoje i nikt im nie przeszkadza" - ironizuje były prezydent. Ale zaraz dodaje, że w takiej sytuacji politycy zazwyczaj "z nudów" wymyślają nowe podatki i dodatkowe regulacje. "Ale w polskich warunkach, kiedy jest tyle bałaganu, że trzeba porządkować prawie wszystkie dziedziny, rząd i parlament powinni się tym zająć. Trzeba pracować, potrzebne jest rządzenie!" - grzmi Lech Wałęsa.

Reklama

Donald Tusk ustalił z Bronisławem Komorowskim, że w związku z trwającą jeszcze polską prezydencją w Unii Europejskiej rząd pozostanie w starym składzie najdłużej, jak przewidują konstytucyjne terminy. W związku z tym składu nowego gabinetusię spodziewać dopiero na początku grudnia.

"Fakt" zwraca uwagę, że ostatnie posiedzenia gabinetu Tuska poświęcone są sprawom - delikatnie mówiąc - mniej istotnym. "Od wyborów, zamiast gospodarką, budżetem i problemami Polaków, ustępujący rząd zajmuje się administracyjnymi detalami. Na ostatnim posiedzeniu, w ubiegłą środę, uwagę ministrów przykuwało na przykład rozporządzenie o honorowej odznace „Zasłużony dla przemysłu naftowego i gazowniczego". Tydzień wcześniej program obrad Rady Ministrów wypełnił zaledwie jeden punkt: zmiana przepisów o sprawozdaniach „dotyczących pomocy publicznej w rolnictwie lub rybołówstwie". Podobnie było dwa tygodnie temu, gdy rząd wziął na warsztat jedynie „Koncepcję Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030", a i w tej sprawie odroczył decyzję" - wylicza tabloid.
Tymczasem rzecznik klubu PO uspokaja. "Nie widzę żadnego powodu do niepokoju. Nowy rząd powstanie w konstytucyjnym terminie. A obecny, poza bieżącą pracą, wykazuje dużą aktywność międzynarodową. Nie mam też poczucia żeby premier ostatnio zniknął" - mówi "Faktowi" Paweł Olszewski.