Zaskórniaków nie mają m.in. szefowe MEN i Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, Krystyna Szumilas i Elżbieta Bieńkowska. Na kolana nie powala też stan konta premiera Donalda Tuska. Szef rządu zgromadził zaledwie 27 tysięcy zł. Dla porównania, minister nauki i szkolnictwa wyższego, Barbara Kudrycka zaoszczędziła prawie 30 razy więcej – podaje serwis gazeta.pl.
Ciekawie wygląda tez sprawa pożyczek. Wśród obecnych ministrów, największą zaciągnął szef resortu środowiska, Marcin Korolec - 1,877 mln zł. Ponad półtoramilionowy kredyt spłaca też minister skarbu, Mikołaj Budzanowski. W tej klasyfikacji, Donald Tusk znajduje się po środku stawki. Premier spłaca pożyczkę w kwocie 450 tys. zł, którą wziął na mieszkanie dla syna i synowej - twierdzi gazeta.pl
Ogólnie, pożyczki zaciągnęło 14 szefów resortów. Najmniejszą do spłacenia (130 tysięcy zł.) ma minister kultury i dziedzictwa narodowego, Bogdan Zdrojewski. Jednym z niższych wyników (320 tysięcy zł.) legitymuje się również szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Tomasz Arabski - ujawnia gazeta.pl
Nowa minister sportu, Joanna Mucha znajduje się w całej klasyfikacji na piątym miejscu. Zaciągnęła ona kredyt w wysokości 924 tysięcy zł. Tuż za nią znajdują się ministrowie: administracji i cyfryzacji, Michał Boni (743 tysiące zł.) i zdrowia, Bartosz Arłukowicz (519 tysięcy zł) - zauważa portal
W rządzie są też ministrowie, którzy nie mają zaciągniętych pożyczek. Są to: Jacek Cichocki, Jarosław Gowin, Barbara Kudrycka, Władysław Kosiniak-Kamysz, Waldemar Pawlak i Radosław Sikorski - dodaje gazeta.pl