"Nie należy mieszać tych porządków. 13. grudnia powinno się obchodzić rocznicę Stanu Wojennego, żądając odpowiedzialności dla architektów Stanu Wojennego, pełnego zadośćuczynienia ofiarom Stanu Wojennego. Natomiast w każdej innej dacie bronić niepodległości - tak. 13. grudnia jest tym bardziej niefortunny, że 13. grudnia przypada czwarta rocznica przeforsowania Traktatu Lizbońskiego przez Polskę. (...) Przeforsowanie tego było kwestią kierownictwa państwa, które sprawował wówczas Jarosław Kaczyński. Nie byłoby tego Hołdu Polskiego, jaki złożył minister Sikorski w Berlinie, i wpisywania się w tę nową architekturę, gdyby Traktat Lizboński nie otworzył tej drogi. Jarosław Kaczyński prowadzi marsz przeciwko samemu sobie. Traktat lizboński był złem." - mówi Jacek Kurski w audycji Moniki Olejnik w Radiu ZET.

Reklama

Słowa Kurskiego sprowokowały Adama Hofmana. ""Trochę żal, że Jacek Kurski staje po złej stronie. Jeśli traktat lizboński był złem, to dlaczego, jeśli nie jest pan daltonistą, pan się wstrzymał, a nie głosował przeciw?" - pytał rzecznik PiS. "Heroiczny akt sprzeciwu" - skomentował to polityk Solidarnej Polski. To szalenie rozbawiło gości w studiu.

Marsz skomentował też Paweł Graś. Zdaniem rzecznika rządu PiS chce wygrać z Solidarną Polską i pokazać się jako najbardziej radykalna partia. "Nie ma żadnego uzasadnienia dla łączenia tych dat, 13. grudnia nie powinien być w tak głupi sposób wykorzystywany do bieżącej walki politycznej. Zwłaszcza że ten marsz ma mieć na celu potępienie Sikorskiego i tego, co mówił Radosław Sikorski. Droga demonstracji tupania to nie jest właściwa droga. Państwo i jego administracja zapewni tej demonstracji bezpieczeństwo" - powiedział Paweł Graś.

Politycy pokłócili się też o pomysł Ewy Kopacz, by zorganizować komisje sejmowe 13 grudnia. Po stronie PiS stanęło SLD. "To jest żałosne zachowanie pani marszałek, to jest bez sensu i to jest złośliwość. Absolutnie marszałek nie powinna się tak zachować. Te komisje mogą się odbyć o każdej godzinie" - mówił Marek Siwiec. Także prezydencki minister stwierdził, że Sejm popełnił błąd. "Przecież to nie marszałek sejmu wyznacza daty i godziny posiedzeń komisji, tylko same komisje decydują kiedy chcą się spotkać. Podzielam opinię, że w tym czasie te komisje nie powinny obradować, ale to jest kwestia prezydium tych komisji." - uważa Tomasz Nałęcz.

Stanowiska Ewy Kopacz bronił tylko Paweł Graś. "Posłowie dostają wynagrodzenie za pracę w sejmie, a nie za maszerowanie. Więc maszerować powinni wtedy, kiedy to nie koliduje z ich obowiązkami. NIe widzę żadnego poważnego powodu, żeby robić takie wyłomy, bo jeśli zrobimy wyłom w takiej sprawie to możemy zrobić w każdej innej" - mówił rzecznik rządu.