Drugi gość programu, prof. Tomasz Nałęcz powiedział, że marsz nie ma wiele wspólnego z uczczeniem ofiar stanu wojennego. Nie obawia się jednak, że będzie to przejaw "wojny polsko-polskiej". "Pojutrze będzie partyjna demonstracja, a nie wojna polsko-polska" - powiedział Nałęcz.

Reklama

Waszczykowski tłumaczył to tym, że rząd "od miesięcy" nie rozmawia z oozycją. "Ten marsz jest próbą podjęcia rozmowy, że w źle się dzieje w polskiej polityce zagranicznej"- wyjaśniał polityk. "Na wiecu nie będziemy debatowali. To forma apelu o powrót do normalnej polityki zagranicznej" - dodał.

Marsz niepodległości ma się zakończyć pod Belwederem. Podobnie, jak marsz organizowany przez Porozumienie Centrum w 1993 roku, kiedy to palono kukłę ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy. Prof. Nałęcz uznał, że nie obawia się czegoś takiego ze strony polityków PiS. "Nie wyobrażam sobie, żeby organizatorzy marszu doprowadzili do takiej sytuacji. Ale nie wykluczam, że na obrzeżach marszu ktoś może się dopuścić czegoś takiego" - dodał.

Więcej obaw miał Waszczykowski. - Boję się czy media nie wywołają jakiegoś wariata, żeby to zrobił – powiedział.

Trwa ładowanie wpisu