Na sobotniej demonstracji w obronie telewizji Trwam Jarosław Kaczyński w czasie przemówienia do 20 tysięcy manifestantów zwrócił się również do Zbigniewa Ziobry. Powiedział:
Zwracam się do ciebie Zbyszku, zapomnijmy o tym, co było złe, idźmy razem!
Na te słowa zareagował Zbyszek, czyli Zbigniew Ziobro. Co prawda prezes PiS nie mógł już tej odpowiedzi usłyszeć, bo opuścił demonstrację, ale szef Solidarnej Polski zwracał się do Kaczyńskiego tak, jakby wciąż stał w tłumie.
Odpowiadając Jarkowi, który zwrócił się do mnie z osobistym apelem. Na pewno usłyszy. Chciałbym powiedzieć jasno, że jesteśmy razem. Że to co było, zapomnieliśmy. Chcemy działać razem. Wszyscy razem! - zadeklarował Ziobro.
Czytaj także: Kaczyński do Ziobry: Zbyszku! >>>
Dziś emocje opadły, a Jacek Kurski, podobnie jak Zbigniew Ziobro wyrzucony z Prawa i Sprawiedliwości, inaczej odpowiada na tę propozycję:
To było bardzo nieładne zagranie ze strony Jarosława Kaczyńskiego - stwierdził w Radiu ZET Kurski, zwany kiedyś bulterierem PiS. - Pokazuje to, że to co powie Jarosław Kaczyński zależy od tego, czy wstanie prawą czy lewą nogą z łóżka. Dwa dni temu PiS mówiło o Solidarnej Polsce i PiS "mrówka i słoń" albo "żaba i koń", bo Jarosław Kaczyński wstał lewą nogą. A jak wstał prawą, to "Zbyszku wróć" - ironizował.
Prof. Tomasz Nałęcz, prezydencki doradca, ale także historyk, również zaproszony do porannego programu Moniki Olejnik, ostrzegł Zbigniewa Ziobrę przed powrotem, przypominając historię piastowskiego księcia Zbigniewa.
W kronice Galla Anonima jest taka historia, jak się dwóch książąt pokłóciło, Zbigniew i Bolesław. Bolesław wygrał, ale postanowił jednak problem Zbyszka, warcholącego gdzieś na obrzeżach załatwić - opowiadał prof. Nałęcz. - Krzyknął więc "Zbyszku, wróć!" i Zbyszek wrócił, po czym zostały mu wydarte oczy, zamknięto go w wieży i być może go wykastrowano, choć to nie jest pewne. Dlatego myślę, że to jest taka sama szansa na powrót - podkreślił prezydencki doradca.