Cimoszewicz, komentując aferę taśmową, stwierdza, że umiejętne jej rozegranie może przysporzyć PO zysków. Ale podkreśla, że sama Platforma też powinna mieć sobie sporo do zarzucenia. Kumoterstwo i załatwiactwo dotyczą wszystkich. Od lat państwo traktowane jest jako łup wyborczy. W tym sensie, jeśli PO nie podejmie szerszych działań uodparniających na partyjniactwo w sektorze publicznym, to za jakiś czas zapłaci za to. Tak jak wcześniej AWS, SLD i PiS - mówi.
Mimo to zdaniem byłego premiera koalicja "raczej" dotrwa do przyszłych wyborów parlamentarnych. - PO musiałaby mieć interes w skróceniu kadencji, bo bez ich głosów to nie jest do przeprowadzenia. Dzisiaj nie bardzo widać powody, dla których mieliby na to pójść. Wprost przeciwnie. W ostatnim półroczu sami narobili wiele błędów i łatwo byłoby je przypominać w trakcie kampanii wyborczej - mówi rozmówca "Polski".
Zdaniem Cimoszewiczaw niektórych trudnych kwestiach społecznych w PO stosowano do tej pory metodę odkładania decyzji na później. Czasami nie da się tego robić w nieskończoność i wreszcie trzeba coś postanowić. Podział na liberałów i konserwatystów w tej partii jest nieco sztuczny. Niejednokrotnie PO popierała przepisy prawne, których żaden liberał nie mógłby zaakceptować. Są oczywiście różnice, ale w sumie to partia zdecydowanie bardziej chadecka niż liberalna.
Jeśli PO nie zaangażuje się w ambitny program unowocześniania polskiej gospodarki, społeczeństwa i państwa, tylko ograniczy się do konsumowania władzy, to może się rozsypać - wieszczy polityk. - Zwłaszcza gdy poparcie społeczne dla nich zacznie spadać i wewnętrzne swary ulegną wzmocnieniu. Natomiast poczucie uczestnictwa w czymś rzeczywiście ważnym cementuje. Tak więc ich los zależy w dużym stopniu od tego, czy zajmą się na serio tym, co jest istotne dla Polski.
Rząd ocenia Cimoszewicz nie najgorzej, chociaż z upływem czasu ocena obniża się. Obecną sytuację premier powinien wykorzystać do załatwienia paru ważnych spraw, w których PSL dotychczas skutecznie blokowało konieczne reformy, zaleca Cimoszewicz i dodaje, że KRUS jest przykładem pierwszym z brzegu.
Cimoszewicz jednak stwierdza, że po pięciu latach rządów za mało jest efektów mierzalnych jakościowym postępem w polskiej gospodarce. Tak więc zamiast emocjonować się Gowinem, Schetyną, Błońską czy Muchą, należałoby powiedzieć: "Bierzcie się do licha do roboty" - dodaje.
O opozycyjnej partii PiS mówi za to, że jeśli nie chce stać się ugrupowaniem Parkinson i Skleroza, powinna jak najprędzej dokonać zmian personalnych.