Program "Nowa strategia dla Polski - rozwój zamiast stagnacji" przedstawił w Warszawie szef SLD Leszek Miller.

Jak ocenił szef Sojuszu na początku swego wystąpienia, rząd Donalda Tuska zajmuje się obsługą kryzysu, a nie walką z kryzysem.

Reklama

Skutki tego są następujące: gasnący wzrost gospodarczy - w przyszłorocznym budżecie założono tylko 2,2 proc. PKB; narastające bezrobocie, które ma wynieść 13 proc., co oznacza ponad 2 mln osób bez pracy; malejąca dynamika inwestycji, wysoki poziom nierównowagi finansów państwa, gwałtowne pogorszenie kondycji wielu polskich przedsiębiorstw - rosnąca skala upadłości, zaległości finansowych i zatorów płatniczych - wyliczał szef Sojuszu.

Jak zauważył, zjawiska te mają miejsce, mimo, iż Polska od momentu wstąpienia do UE otrzymała netto 187 mld złotych ze środków unijnych, a niemalże 2 mln Polaków pracuje w państwach Unii. - Państwo PO i PSL nie ma zdolności do przełamania tego stanu, nie ma zdolności do poprawy jakości życia obywateli. Z rządu nadziei zostały już tylko nadzieje rządu - nadzieje, że zwykłe trwanie spowoduje przetrwanie - ocenił Miller.

Według niego, obecnie można sobie wyobrazić 3 scenariusze wzrostu PKB: najgorszy - kryzysowy, zakładający, że PKB będzie rósł 0-2 proc.; stagnacyjny - sięgający 3 proc. oraz rozwojowy, zakładający powrót na ścieżkę szybkiego wzrostu gospodarczego do 5 proc. PKB i wyżej. Przekonywał, że tylko ten ostatni scenariusz gwarantuje wysoką jakość życia obywateli, a wyznaczony przez rząd scenariusz stagnacyjny może być stosowany w krajach bogatych, ale nie w biednych, jak Polska.

Dlatego też Miller zaprezentował pakiet rozwiązań, które mają sprawić, że Polska wróci na ścieżkę szybkiego wzrostu gospodarczego: nawet do 7 proc. PKB, tak by nasz kraj wrócił do pierwszej 10-tki rankingu Banku Światowego Doing Business. Obecnie - przypomniał - Polska znajduje się na 62. miejscu tego rankingu.

Lider Sojuszu opowiedział się za większą rolą państwa w gospodarce i rozwojem sektora publicznego. - Postulujemy utworzenie trzech nowych okręgów przemysłowych: Centralnego Okręgu Przemysłowego w okolicach Łodzi i zbiegu europejskich autostrad A1 i A2; drugiego - Północnego w okolicach Trójmiasta z wykorzystaniem portów w Gdańsku i Gdyni. Wreszcie trzeciego - Południowego - w okolicach Krakowa - mówił Miller.

Reklama

Jego zdaniem, w okręgach tych mogłyby rozwijać się branże: przemysłu maszynowego i elektromaszynowego, precyzyjnego, samochodowego, elektronicznego, biotechnologicznego, farmaceutycznego, energetyki odnawialnej i IT. Jak ocenił, realizacja tego projektu dałaby w ciągu 5 lat 500 tys. nowych miejsc pracy. Zaproponował również kontynuację inwestycji lokalnych, takich jak drogi i infrastruktura. Wysokość tych inwestycji - według szacunków Millera - powinna wynieść 8 mld złotych rocznie.

Inny z pomysłów Sojuszu zakłada utworzenie nowego ministerstwa - przedsiębiorczości, w miejsce obecnych resortów: gospodarki i skarbu oraz Polskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych. - Ono specjalizowałoby się we wszystkich działaniach legislacyjnych i innych związanych z rozwojem polskiej przedsiębiorczości - zaznaczył szef Sojuszu.

Zdaniem Millera, priorytetem polityki gospodarczej i zagranicznej powinien być rozwój eksportu. - Trzeba utworzyć profesjonalną służbę dyplomatyczną w znaczeniu forsowania naszej gospodarki - służbę z odrębnym budżetem, wskaźnikiem efektywności, zasadami funkcjonowania - powiedział szef SLD.

Szczególnie ważna jest tu - podkreślił - ekspansja polskich firm i banków na wschód, dlatego też SLD chce dalszych ułatwień i rozwoju handlu przygranicznego, a także utworzenia w pięciu największych miastach Rosji i Chin agend dyplomacji ekonomicznej.

Kolejne z postulatów to: ułatwienia w zakładaniu firm według zasady: 1 osoba - 1 dzień - 1 złotówka; usunięcie zatorów płatniczych poprzez wprowadzenie kasowego poboru VAT dla firm o obrotach do 800 tys. złotych, a także VAT-u odprowadzanego po otrzymaniu zapłaty, a nie wystawieniu faktury. SLD chce ponadto: ułatwień dla mikroprzedsiębiorców, chociażby poprzez rozszerzenie katalogu firm uprawnionych do ryczałtowego rozliczania podatków i prowadzenia karty podatkowej.

Postulujemy, aby ci pracodawcy, którzy zatrudniają swojego pierwszego lub drugiego pracownika, przez 18 miesięcy nie płacili składki do ZUS. Pozwoliłoby to wesprzeć zatrudnienie około 150 tys. osób. Dalej - oskładkowanie "umów śmieciowych", a więc wprowadzenie obowiązku odprowadzenia składek na ubezpieczenie społeczne z tytułu wszystkich zawieranych "umów śmieciowych" za wyjątkiem umów drobnych - podkreślił Miller.

Lider Sojuszu zaproponował też realizację programu "Niania", czyli możliwość odliczenia od dochodów PiT kosztów zatrudnienia w gospodarstwie domowym pomocy domowej, a także premię w wysokości 10 tys. złotych, pokrycia kosztów przedszkola i żłobka oraz studiów dla czwartego i kolejnego dziecka. Opowiedział się też dla ułatwieniami w zdobyciu obywatelstwa dla tych cudzoziemców, którzy studiują w Polsce na kierunkach, w których specjalistów brakuje w polskiej gospodarce.

Wśród zaprezentowanych w niedzielę propozycji znalazły się ponadto: ulgi podatkowe za budowę mieszkań pod wynajem oraz obniżenie ryczałtowego podatku obowiązującego przy wynajmie mieszkań; stopniowe zwiększenie nakładów na naukę, tak, by docelowo wynosiło 1,5 proc. PKB rocznie. Przypomniał ponadto kilka starszych postulatów Sojuszu: by to staż pracy (35 lat dla kobiet, 40 lat dla mężczyzn), a nie wiek decydował o przejściu na emeryturę; budowa nowych przedszkoli i żłobków, płaca minimalna w wysokości 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia; przywrócenie trzeciej, 40 proc. stawki podatkowej dla najlepiej zarabiających.

Lider Sojuszu opowiedział się też za obniżeniem składki do OFE do 2 proc. oraz utworzeniem publicznego OFE i w związku z tym - możliwością przejścia z prywatnego OFE do OFE publicznego. W jego ocenie, środki na realizację zaprezentowanych w niedzielę postulatów mogłyby pochodzić ze środków uzyskanych dzięki trzeciej stawce podatkowej, podatkowi od transakcji finansowych, zmniejszeniu składki do OFE oraz niewykorzystanych dotąd środków z Funduszu Pracy i UE.

Według Millera, nad programem pracowało ok. 40 ekonomistów, w tym byli ministrowie i wiceministrowie finansów. Propozycje były też konsultowane z prof. Grzegorzem Kołodką - dwukrotnym szefem resortu finansów z czasów rządów SLD.