Marek Migalski postanowił zabrać głos w jednej z najbardziej medialnych spraw ostatnich tygodni. Europoseł napisał list do Gerarda Depardieu, który nie schodzi z czołówek gazet i plotkarskich portali, od kiedy zdecydował się wyemigrować do Rosji. Poseł sklecił napisany w ostrym tonie list i pochwalił się tym w mediach.

Reklama

Co nim tak wstrząsnęło?

Według Marka Migalskiego, który jest członkiem Delegacji Parlamentu Europejskiego do Komisji Współpracy Parlamentarnej Unia-Rosja, Depardieu nazywając Rosję "wielką demokracją" przekroczył "wszelkie granice".

-Albo jest Pan nieskończenie głupi, albo też nieświadomy słów, jakie Pan wypowiada - pisze Migalski w przesłanym także do mediów liście.

-Niech Pan będzie szczęśliwy i bogaty, ale niech Pan więcej nie mówi takich bzdur, gdyż obraża Pan osoby, które walczą o demokrację i poszanowanie praw człowieka w Rosji - napisał do Francuza europoseł.

Wraz z listem Migalskiego Depardieu otrzyma raport międzynarodowej organizacji Human Rights Watch, który przedstawia faktyczny stan demokracji w Rosji.

Migalski odniósł się do listu Depardieu, który opublikował kanał Pierwszy rosyjskiej telewizji.

Depardieu wyznał w nim m.in., że darzy wielką i odwzajemnioną sympatią prezydenta Putina i że mówił o tym prezydentowi Francji Francois Hollande'owi. -Powiedziałem mu, że Rosja jest wielką demokracją, że nie jest krajem, gdzie premier mógłby nazwać obywatela żałosnym - głosi oświadczenie aktora.