Nagusy nie mogą rozbierać się i biegać po ulicach, pokazując większości swoją odrębność. Nie podoba mi się afiszowanie się ze swoim homoseksualizmem. To nie jest główny nurt. Ludzie żyją po to, żeby się rozmnażać i płacić podatki - przekonuje w ”Rzeczpospolitej” Lech Wałęsa.

Reklama

Ale były prezydent podkreśla, że jednocześnie walczy, by demokracja odzwierciedlała przekrój społeczny. Jeśli ktoś ma 3 proc., to powinien zajmować miejsce na 3 proc. - mówi.

W ten sposób jeszcze raz odnosi się do swojego stwierdzenia sprzed kilku dni, że homoseksualiści powinni siedzieć w Sejmie w tylnych rzędach. I tłumaczy przy tym, że nie chce tworzyć gett ławkowych dla gejów, a jego słowa zostały źle zrozumiane, ponieważ mówi się szybko, skrótowo. Wałęsa zapewnia przy tym, że nie zgadza się na dyskryminację gejów.

Nie zamierza jednak przepraszać za to, co powiedział. Oni chcą mnie rzucić na kolana. A Wałęsy jeszcze nikt na kolana nie rzucił. I nie rzuci. Teraz większość ma przepraszać mniejszość? Nie - obstaje twardo.

Jeśli większość osób poszłaby w homoseksualizm, to kto płaciłby podatki? Niech nie narzucają się społeczeństwu - podkreśla.

Reklama

Lech Wałęsa przyznaje także, że sam ma znajomych gejów. Ale nie wchodzimy na te tematy. Oni szanują moje zdanie, a ja ich - mówi.