Sprawę zgłosił rzecznikowi dyscypliny partyjnej szef klubu PIS, Marcin Błaszczak. Marek Suski, jak donosi "Newsweek" problemem się już zajął. Bagatelizuje jednak groźby agenta Tomka, który mówił mężowi swej narzeczonej: Za trzy sekundy wstanę i ci naj…ę. Jedź do domu, bo się napier…em i mówię ci to szczerze: za trzy sekundy wstanę i ci naj…ę. Spier…j” oraz „Jak ci krzesłem przyj…ę, to spadniesz.

Reklama

Obecnie badam sprawę i wolałbym niczego nie przesądzać, ale nie wydaje mi się, by zachowanie posła Kaczmarka podpadało pod groźby karalne. Wygląda mi to raczej na gadanie po pijanemu - stwierdza w rozmowie z "Newsweekiem" polityk. Jego zdaniem, nagranie zostało celowo upublicznione. Cała sprawa to tylko pretekst do przykrycia prawdziwych afer, za które odpowiada Platforma - dodaje.

Jak pisze "Newsweek" nie wszyscy politycy podzielają jednak zdanie rzecznika dyscypliny. Prezes ma już dość afer obyczajowych i z tego, co wiem, poważnie rozważa wyrzucenie Kaczmarka z klubu. Dlaczego nie zrobiono tego od razu? To nie takie proste. Kaczmarek jest człowiekiem Mariusza Kamińskiego, wiceprezesa PiS. Sprawa jest delikatna, stosowne decyzje zostaną podjęte już w nowym roku - tłumaczy rozmówca tygodnika.