W opinii Nałęcza, po wystąpieniu amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy prezydent Rosji zrozumiał, iż wolny świat nie przypomina Monachium z 1938 roku.

To były bardzo mocne słowa i myślę, że one skłonią prezydenta Putina do rewizji swojej polityki - powiedział Nałęcz. Podkreślił, że to Rosja znalazła się z w konflikcie z Zachodem i z Polską, która chce dobrych stosunków z Moskwą. Stosunki te powinny się jednak opierać na cywilizowanych warunkach.

Reklama

Ze zbójem nie można się układać, zbójowi można pokazać tylko zaciśniętą w pięść rękę i tak zachował się prezydent Obama i na to w Polsce czekaliśmy - oświadczył Tomasz Nałęcz.

Mówiąc o stosunkach polsko-rosyjskich, prezydencki doradca powiedział, że polska polityka powinna być adekwatna do zachowań Rosji. Agresja przeciwko Ukrainie w zasadniczy sposób zmieniła sytuację i polska polityka jest teraz wobec niej adekwatna - powiedział Tomasz Nałęcz. Oświadczył, że polski prezydent i rząd nie chcą nowej zimnej wojny ani żelaznej kurtyny.

Tomasz Nałęcz powiedział, że Rosja doskonale wie, iż NATO nie ma agresywnych zamiarów. Wzmocnienie gotowości Sojuszu jest, zdaniem doradcy prezydenta, oczywistą reakcją na rosyjską agresję przeciwko Ukrainie. Nałęcz podkreślił, że Zachód ma wobec Rosji pokojową ofertę, a prezydent Putin zdecyduje, jaką drogą chce prowadzić Rosję. Zdaniem gościa Jedynki, porównanie potencjałów pokazuje, że to Rosja więcej straci na konfrontacji.

Tomasz Nałęcz pytany, czy to właśnie polski prezydent mógłby powiedzieć prezydentowi Rosji w Normandii, stwierdził, że Bronisław Komorowski nie jedzie do Normandii po to, by spotkać się z Władimirem Putinem. Podkreślił, że prezydent chce przede wszystkim oddać hołd polskim żołnierzom. Ci żołnierze ginęli w imieniu wolności, więc trudno paktować na plażach Normandii, z przywódcą państwa , które dokonuje agresji - oświadczył Tomasz Nałęcz.