Służby podsłuchiwały około 80 osób - dziennikarzy i ich bliskich. To było nie tylko podsłuchiwanie, ale też inwigilacja, badanie poczty, relacji rodzinnych - mówił w programie #dziejesienazywo Wirtualnej Polski dziennikarz śledczy Michał Majewski, współautor artykułu ujawniającego tzw. aferę taśmową.

Reklama

Majewski tłumaczył, że podsłuchiwaniem dziennikarzy zajmowała się bez zgody sądu specjalna jednostka policji, odpowiedzialna m.in. za tropienie korupcji wśród funkcjonariuszy. - Taka sytuacja miała miejsce nie pierwszy raz. Kolejne ekipy robią to samo. Od lat mówi się o regulacji tej sprawy, ale kiedy politycy dochodzą do władzy, okazuje się to dla nich wygodne - zaznaczył.