Kornel Morawiecki, marszałek senior i poseł Ruchu Kukiz'15, ubolewał nad konfliktem, jaki rozgrywa się wokół Trybunału Konstytucyjnego. Jak przyznał, szczególnie niepokoją go emocje, które prowadzą do wyjścia na ulicę najpierw jedną stronę sporu, a w konsekwencji już wkrótce i drugą. Odnosząc się do manifestacji organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji i opinii ich przeciwników, którzy nazywają jej uczestników ludźmi odłączonymi od koryta, Morawiecki - pytany, czy podziela taką diagnozę - odpowiedział:
- Nie, generalnie nie podzielam. To znaczy ja myślę, że jest prawdą, że tam jest pewna taka potencja, która miała poprzednie umocowanie, czy miała poparcie - rządowe czy ogólnie biorąc partyjne pewnego establishmentu.
Oceniając obecną sytuację i towarzyszące jej napięcie, stwierdził, że żadna ze stron konfliktu nie wydaje się być skłonna do kompromisu. Dodał, że widzi również polityczną "próbę rozgrywania" sytuacji.
- Bo to może się źle skończyć. Przecież jak na ulice wychodzimy, jakaś prowokacja, jakieś nieszczęście, tak się zaczynało w Syrii... Wyszli inwalidzi na ulice i teraz mamy samych inwalidów w Syrii... - mówił Morawiecki w Kontrwywiadzie RMF FM.
Przyznał jednocześnie, że on sam nie widzi dobrego wyjścia z sytuacji, którą określił jako prawny pat. I choć podkreślił, że nie można jednoznacznie i w całości odrzucać orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z ustawą zasadniczą ustawy o TK autorstwa PiS, to dodał, że publikacja wyroku - przez rządzących określanego jako stanowisko grupy sędziów - byłaby przyznaniem racji jednej ze stron. - Dojdźmy do równowagi - zaapelował.