Poseł Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) złożył wniosek o przerwę w obradach, aby w czasie przerwy rząd mógł dostarczyć posłom raport w formie pisemnej lub elektronicznej. - Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której do dokumentu, przygotowanego przez wszystkie ministerstwa i agencje rządowe przez sześć miesięcy, możemy się odnieść podczas 10-minutowych wystąpień. Jest to sytuacja kuriozalna - podkreślił.
Meysztowicz poinformował, że w sytuacji, gdy posłowie Nowoczesnej nie otrzymają raportu w formie pisemnej, tak aby mieli czas na zapoznanie się z nim, to klub Nowoczesnej zagłosuje przeciwko wprowadzaniu punktu do porządku obrad.
Poseł Stefan Niesiołowski (PO) złożył wniosek o przełożenie rozpatrywania raportu o tydzień do następnego posiedzenia Sejmu. - Nie jesteśmy przygotowani do dyskusji nad audytem, nie interesuje mnie do czego jest przygotowany klub PiS - podkreślił.
- Pojawiają się takie głosy, że dyskusja o tzw. audycie ma związek z sobotnią manifestacją w Warszawie. Absolutnie nie podzielam tych niegodnych insynuacji. Ta manifestacja, na którą przyszła garstka ludzi drugiego sortu, o ubeckich powiązaniach i agenturalnych konotacjach, całkowicie się nie udała. Jak było widać w telewizji publicznej na ulicy były tylko garstki ludzi, ulice były zupełnie puste i w związku z tym twierdzenie, że debata ma przykryć tą nieudaną manifestację, jest kolejną insynuacją i szkalowaniem Polski - ironizował Niesiołowski.
Jak dodał, pojawiają się też takie opinie, że PiS po swoich nieudolnych 5 miesiącach (rządów), to było jedno pasmo sukcesów, Polska jest kwitnącą demokracją, a ludzie na ulicach głównie wznoszą prorządowe okrzyki i wychwalają wielkiego przywódcę. - Takie niegodne insynuacje się pojawiają, dlatego chciałem, żeby marszałek Sejmu dał (im) odpór - podkreślił.
- Pan Bóg stworzył świat tylko po to, żeby na nim się pojawił PiS i żeby do kogo miał przemawiać Jarosław Kaczyński - żartował poseł PO.
Poseł PiS Maciej Małecki przekonywał z kolei, że koalicja PO-PSL przedstawiła już raport i stanie państwa, a tym raportem była debata budżetowa. - Przez pół nocy informowaliście nas i domagaliście się pieniędzy; dowiedzieliśmy się od państwa, że w Polsce są zawalające się wiadukty, nieprzejezdne drogi, wioski odcięte od świata - zaznaczył.
- Polacy mają prawo otrzymać informacje od ministrów, którzy przejęli poszczególne resorty i odpowiedzialność za państwo - ocenił poseł PiS.
"Rzeczpospolita": Decyzję podjął Jarosław Kaczyński
Decyzję o tym, by prezentować audyt rządów PO-PSL podjął sam prezes Jarosław Kaczyński - donosi "Rzeczpospolita". Wpłynąć na nią miał sobotni marsz KOD i opozycji.
Wcześniej dokumentu nie prezentowano, choć - jak donosi dziennik - leżał on na biurku szefowej rządu w wersji roboczej już w lutym. Z ogłoszeniem miał być problem, ponieważ nie wszystkie resorty miały w pełni zrealizować zalecenie szefowej rządu.