Łapiński był rano pytany w Radiu Plus o nadchodzące obchody tzw. miesięcznicy smoleńskiej i o to, że b. prezydent Lech Wałęsa zapowiedział, że 10 lipca pojawi się na Krakowskim Przedmieściu na kontrmanifestacji.
- Ja się w ogóle zastanawiam, dlaczego ktoś znajduje w sobie, nie wiem, tyle złej woli czy nienawiści, żeby przychodzić i w jakiś sposób blokować (...) te miesięcznice, dlaczego po siedmiu latach, kiedy te miesięcznice miesiąc w miesiąc się odbywały, nagle znajduje się grupa ludzi, którym zależy na wywołaniu jakichś niepokojów społecznych - powiedział Łapiński.
Na uwagę dziennikarza, że jednym z uzasadnień blokad podawanych przez organizatorów jest protest przeciwko zmianom w Prawie o zgromadzeniach, rzecznik odparł, że "to prawo w żaden sposób nie ogranicza prawa do demonstrowania innych osób", a nakłada pewne ograniczenia tylko w tym sensie, "żeby w jednym czasie i w jednym miejscu nie organizowane były sprzeczne ze sobą czy antagonistyczne demonstracje".
- Chyba lepiej jest tak, że już na poziomie organizacji jakiejś demonstracji, czy kontrdemonstracji wiadomo, że one nie zetkną się bezpośrednio - przekonywał.
Łapiński ocenił jednocześnie, że jego zdaniem tak naprawdę sprzeciw wobec ustawy o zgromadzeniach "jest tylko pretekstem". - Ewidentnie komuś na tym zależy, żeby były gorszące sceny na Krakowskim Przedmieściu, żeby ktoś, nie wiem, był usuwany przez policję; wiadomo, że to w obrazkach telewizyjnych zawsze wygląda źle (...), nawet, jeśli (...) policja - jak państwo widzieli - nie jest z tarczami, nie jest z kaskami, nie jest z pałkami, tylko usuwa te osoby blokujące przemarsz i robi to w taki sposób dość, stara się, pokojowy jak najbardziej - mówił.
- Chyba też o to chodzi, żeby w telewizji widzowie, Polacy, oglądali takie gorszące sceny i żeby pewna część tych demonstrantów przedstawiała się jako, nie wiem, walczący z autorytarną władzą - dodał rzecznik prezydenta.
W jego ocenie celem blokad jest przede wszystkim "efekt propagandowy i też taka chęć pokazania, że w Polsce źle się dzieje, bo grupy, które są opozycyjne wobec władzy, są tłamszone, są niemalże bite przez policję itd.". - Mam nadzieję, że społeczeństwo nie da się na to nabrać i będzie wiedziało, że ci, którzy przychodzą, żeby zablokować tę demonstrację, przychodzą ze złą wolą - zaznaczył Łapiński.
W czasie obchodów ostatniej miesięcznicy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie kilkadziesiąt osób usiadło w poprzek jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki uczestnikom Marszu Pamięci. Policja skierowała 91 wniosków do sądu za blokowanie jezdni na drodze marszu. Wśród kontrmanifestujących był m.in. Władysław Frasyniuk.
W środę swoją obecność na kolejnej kontrmanifestacji wobec miesięcznicy smoleńskiej 10 lipca potwierdził na Facebooku Lech Wałęsa.
Od kwietnia obowiązują zmiany w Prawie o zgromadzeniach, które dały pierwszeństwo tzw. zgromadzeniom cyklicznym, czyli np. miesięcznicom. Ustawa daje możliwość otrzymania na trzy lata zgody władz na cykliczne organizowanie zgromadzeń i brak możliwości organizacji konkurencyjnego zgromadzenia w tym samym miejscu i czasie.