W kwietniu Czarnecki złożył skargę na decyzję Parlamentu Europejskiego w swojej sprawie. Eurodeputowany PiS domagał się zastosowania środka tymczasowego, by do czasu rozpatrzenia jego sprawy decyzja o jego odwołaniu została zawieszona.
W piątek prezes Trybunału Sprawiedliwości oddalił jednak ten wniosek uznając, że jest on nieuprawniony, a decyzja o odwołaniu została niejako wdrożona. W lutowym głosowaniu za odwołaniem Czarneckiego opowiedziało się 447 europosłów, 196 przeciw, natomiast 30 wstrzymało się od głosu.
Czarnecki zwraca jednak uwagę, że decyzja ws. środka tymczasowego nie będzie miała znaczenia dla końcowego rozstrzygnięcia sprawy. Na to przyjdzie jednak poczekać od kilku do kilkunastu miesięcy. W tym momencie - jak podało PAP źródło z TSUE - sprawa jest na etapie pisemnym.
Czarnecki zapowiada odwołanie ws. stanowiska wiceprzewodniczącego PE
Będę składał odwołanie. To jest decyzja, na którą mam dwa miesiące. Mówię to po raz pierwszy publicznie. Jest dość prawdopodobne, że to uczynię. Nie wykluczam, że pojawią się inni kandydaci i pewnie wynik głosowania jest przesądzony – powiedział w niedzielę w programie "Polityczna kawa" w Telewizji Republika Ryszard Czarnecki.
Czarnecki - po odwołaniu - pozostaje posłem do Parlamentu Europejskiego, nie będzie już jednak pełnił funkcji wiceprzewodniczącego ani członka Prezydium, czyli organu ustalającego zasady pracy PE, w skład którego wchodzą przewodniczący i wiceprzewodniczący. Oznacza to m.in., że nie będzie już mógł reprezentować Parlamentu w imieniu jego przewodniczącego ani przewodniczyć obradom plenarnym. Straci również dodatkowego asystenta, możliwość rozliczania wydatków reprezentacyjnych (ponad 900 euro miesięcznie) i być może gabinet (zdecyduje o tym frakcja EKR).
Głosowanie ws. usunięcia Czarneckiego było tajne. Czarneckiego odwołano większością 447 głosów za, przy 196 przeciw i 30 wstrzymujących się.