W poniedziałek w wywiadzie, jakiego udzielił Radiu Gdańsk, Wałęsa zaznaczył, że w ciągu ostatniego półtora roku wielokrotnie, bezskutecznie, próbował spotkać się z Adamowiczem. - W dalszym ciągu mam nadzieję, że będziemy potrafili komunikować się nie poprzez media, ale tak bezpośrednio – zaznaczył dodając, że "można odnieść takie wrażenie, że (Adamowicz) lekceważy już nie tylko jego, ale także wszystkich innych kontrkandydatów".
- Ubolewam nad tym, że Paweł Adamowicz ma taki syndrom trochę oblężonej twierdzy, że każdy pomysł, który nie wychodzi od niego samego, jest pomysłem złym albo szkodliwym (…), i że tylko on ma rację, że tylko jego punkt widzenia się liczy. Takie odnoszę wrażenie. Tak nie da się rozmawiać – powiedział Wałęsa. Dodał, że "syndrom oblężonej twierdzy" objawia się także w tym, "że nawet przyjaciele, którzy życzą mu (Adamowiczowi) jak najlepiej, są traktowani jak wrogowie tylko dlatego, że mają własne pomysły".
Dodał, że on sam nie atakuje personalnie Adamowicza, a jedynie "prezentuje swoją filozofię na zarządzanie Gdańskiem, która jest odmienna od filozofii zarządzania obecnego włodarza". -Jedyny zarzut, jaki mam bezpośrednio do Pawła Adamowicza to to, że jednak nie dotrzymuje swojego słowa. 5 lat temu, gdy rozmawiałem z nim bezpośrednio, obiecywał, że to jest jego ostatnia kadencja. W zeszłym roku obiecywał Grzegorzowi Schetynie, że poprze kandydata Platformy i nie wystartuje. W tym roku obiecywał, że będzie dążył do jednoczenia szeroko rozumianej opozycji, że będzie się starał być takim czynnikiem jednoczącym, tymczasem na każdym kroku złamał swoje słowo. I to jest mój największy żal, zarzut do Pawła Adamowicza – powiedział.
Dopytywany o szczegóły ogłoszonego w sobotę programu wyborczego, w tym jego zapowiedź "końca republiki deweloperów" w Gdańsku, Wałęsa powiedział, że "jeżeli popatrzymy na to, jak gospodaruje się w Gdańsku, jak zmienia się plany zagospodarowania przestrzennego, można odnieść wrażenie, że jest kilku deweloperów, którzy mają już wydeptane ścieżki do magistratu”. - Plany są zmieniane jednakże pod dyktando deweloperów. Jeżeli popatrzymy na propozycje zgłoszone przez mieszkańców i przez społeczników, to w 95 procentach one są odrzucane, a te propozycje deweloperskie są przyjmowane – podkreślił.
- Widzimy, że postulaty mieszkańców nie są brane pod uwagę. Tylko deweloperzy stawiają w tej chwili mieszkania w bardzo lukratywnych miejscach, ale to są mieszkania bardziej inwestycyjne, a budownictwo dla rodzin jest wypychane na południe i za obwodnicę. Ja bym chciał jednak odwrócić tą tendencje, żeby nie wypychać rodzin na skraj miasta, tylko żeby one też miały możliwość do zamieszkiwania bliżej szeroko rozumianego centrum – powiedział Wałęsa.
Dodał, że filozofią Pawła Adamowicza było "stawianie na wielkie projekty". - W tej kadencji oczekiwałem, że Paweł Adamowicz zamknie te projekty i będzie można się skoncentrować na rzeczach bardzo ważny, takich jak przeniesienie ciężaru inwestycyjnego na dzielnice. Teraz można odnieść wrażenie, że to nie nastąpi, że zmiana tej filozofii nie nastąpi z tym włodarzem – powiedział Wałęsa przypominając, że wśród projektów planowanych przez władze miasta jest choćby "budowa Muzeum Miasta Gdańska za 200 mln zł". - Wydaje mi się, że na tym etapie rozwoju Gdańska jest to w tej chwili niepotrzebne – dodał wyjaśniając, że "możemy o tym myśleć w jakimś dalszym terminie".
- Jeżeli chcemy zachęcić mieszkańców, żeby zostawali w Gdańsku i zachęcać nowych mieszkańców do przyjazdu do Gdańska (…), musimy im stworzyć odpowiednie warunki. Nie możemy stawiać tylko na turystów – powiedział Wałęsa dodając, że trzeba zapewnić "pełną infrastrukturę dla rodzin", z "odpowiednią infrastrukturą komunikacyjną, odpowiednią siecią ośrodków zdrowia, żłobków, przedszkoli, szkół". - Wszystkie te rzeczy powinny być uwzględnione, jeżeli chcemy myśleć w kategoriach rozwoju miasta, bo w tej chwili, jeżeli Gdańsk ma być liczącą się metropolią, nie tylko polską ale też europejską, to musimy też przyciągać nowych ludzi, ludzi dobrze wykształcony, którzy będą widzieli sens zamieszkiwania w Gdańsku – dodał.
Wałęsa zapewnił też, że jako prezydent Gdańska chciałby kontynuować program dofinansowania zabiegów in vitro z kasy miasta. Pytany z kolei o to, czy teren Westerplatte powinien zostać przekazany na rzecz Skarbu Państwa, Wałęsa odpowiedział: "Nie, Westerplatte powinno być nasze".