Dopytywany o powody wykluczenia przez Schetynę Olgierd Łukaszewicz stwierdził, że "nie docieka". - Czy to może być jakiś rewanż, nie chcę powiedzieć zemsta za to, że w kampanii samorządowej wsparł pan Jacka Wojciechowicza, kandydata na prezydenta Warszawy, byłego członka PO i jednocześnie rywala Rafała Trzaskowskiego? - dopytywała Beata Lubecka z Radia ZET. - Taki argument był także mi przedstawiony - przyznał aktor.

Reklama

- Znalazłem się w obrębie kandydatur do Parlamentu Europejskiego z Wiosny na propozycję pani marszałek Wandy Nowickiej, z którą kiedyś wspólnie walczyliśmy o prawo do 500 zł dla najstarszej matki w Polsce - oznajmił Łukaszewicz.

- Podoba mi się u Biedronia, że mają i Kościuszkę, i dąbrowszczaków. Chciałbym im wnieść Jastrzębowskiego i jego Konstytucję dla Europy z XIX wieku - powiedział. - Przekonał mnie odwagą, świeżością sformułowań i widzeniem rzeczy takimi, jakie one są. W moim wieku mam dosyć zagadki życia, która ucieka w cud, transcendencję i tajemnicę życia. Człowiek boi się, za przeproszeniem, spojrzeć do tego, co ma w majtkach. Mówmy o człowieku takim, jakim przyroda go stworzyła, jaką on jest dla nas zagadką - dodał.

Przy okazji aktor wyraził także wsparcie dla środowisk LGBT. - Chylę czoło przed zagadką LGBT. Z wrażliwością podchodzę do tych ludzi. Znałem wielu i przez tyle lat w swoim środowisku widziałem. Czas to odczarować - oznajmił. - Jak pokazała się w telewizji reklama z podpaską, raptem mężczyzna zauważył, że kobieta jest człowiekiem i nie jest nieczysta. Dojrzewamy powoli, jest stulecie praw kobiet - zauważył.

Powiedział również, co sądzi o kontrowersyjnych słowach Biedronia o Parlamencie Europejskim jako "domu spokojnej starości" i polskich europosłach jako "leśnych dziadkach na płatnych wczasach". - W pierwszym momencie dotknęły mnie. Pożałowałem. Jednak doświadczenie jest pewną wartością, która przyda się w dialogu pokoleń. To, że tu jestem, jest świadectwem zupełnie innego rozumienia tych słów przez Biedronia - stwierdził 72-letni aktor.

Reklama

Wytłumaczył też, dlaczego w 2005 roku był w komitecie wspierającym Lecha Kaczyńskiego w kampanii prezydenckiej. - Byłem prezesem ZASP. Lech Kaczyński jako prezydent Warszawy pomagał kulturze, wierzył w teatry. Poza tym były mi bliskie wszystkie odniesienia do tradycji, historii - wyjaśnił.