W opublikowanej w piątek rozmowie z portalem Interia Azari podkreśliła, że restytucja mienia żydowskiego nie jest najważniejszym tematem w obecnych stosunkach polsko-izraelskich. - Nie mówię, że dla ludzi nie jest to ważne. Może tak być, ale w relacjach międzypaństwowych nie jest to kluczowe - stwierdziła.

Reklama

Ambasador Izraela przyznała zarazem, że - w jej ocenie - lepiej byłoby uregulować kwestię zwrotów majątków "niż bez końca prowadzić sprawy w sądach". - Można jeszcze przez 100 lat się tym zajmować na poziomie sądów, tak jak teraz. A można dojść do formuły jak w innych krajach, w których w większości nie zwrócono całego majątku, a całą sprawę rozwiązano raczej symbolicznie - powiedziała Azari.

Dopytywana, jaką formułę ma na myśli, wskazała, że zawsze jest "jakaś możliwość zwrócenia części, jakieś sumy".

- Drugi temat, który też można poruszyć, a o którym w Polsce nie ma dyskusji - to sprawa budynków, które bardzo często należały do gmin żydowskich. Proces zwrotu majątku postępuje, ale ostatnio bardzo, bardzo wolno. I kiedy ktoś coś zwraca, to prawie zawsze cmentarze. Cmentarze dla tej malutkiej gminy, która istnieje dzisiaj w Polsce to coś, co wymaga nakładów i opieki. A budynki, z których mogłaby ona opłacić ochronę i pokryć koszty są zwracane niezwykle rzadko - mówiła dyplomatka.

Reklama

Azari odniosła się również do sprawy wizyty izraelskiej delegacji pod egidą Ministerstwa ds. Równości Społecznej, odwołanej przez stronę polską w związku z - jak wyjaśniał polski resort dyplomacji - "dokonaną w ostatniej chwili przez stronę izraelską zmianą składu delegacji, która mogła sugerować, że rozmowy miałyby koncentrować się na kwestiach restytucji mienia".

Według izraelskiej ambasador miała to być "cicha, spokojna wizyta". - Dyrektor z Ministerstwa ds. Równości Społecznej miała przyjechać z delegacją historyczną swojego ministerstwa i spotkać się z przedstawicielami polskiej administracji. Próbowaliśmy wtedy zorganizować spotkanie z minister Elżbietą Rafalską i kilkoma osobami z MSZ. To miała być wizyta robocza, absolutnie nie w sprawie restytucji. To jakaś fikcja, która urosła do niebotycznych rozmiarów - powiedziała Azari.

- To była normalna delegacja, która nie miała na celu żadnych rewolucji. Ale minister równości społecznej Izraela chciała, żeby ludzie pamiętali, że ona istnieje i wydała komunikat o tym, jaka to jest ważna delegacja i tym samym przeszkodziła w tej wizycie. I to jest koniec tej historii - dodała.

Zapytana, co ma dziś największy wpływ na jakość relacji polsko-izraelskich, dyplomatka powiedziała, że myśląc o stosunkach naszych krajów dochodzi do wniosku, że "obecnie są one absurdalne". "Dlatego, że mówimy o dwóch bardzo przyjacielskich w stosunku do siebie krajach, z tymi samymi strategicznymi interesami. Z tym samym głównym, kluczowym wręcz partnerem, czyli Stanami Zjednoczonymi i +bazową+ przyjaźnią między sobą" - mówiła.

Reklama

Z kolei z drugiej strony - stwierdziła Azari - "mamy cały ten hałas, który idzie falami od nieszczęsnej nowelizacji ustawy o IPN". Zaznaczyła zarazem, że nie chce lekceważyć tego tematu i przyznała, że "trzeba rozumieć, że są różnice w narracji historycznej dwóch narodów", które powodują, że "bardzo łatwo dzisiaj spowodować, żeby obie strony wybuchały emocjonalnie". - Kiedy na to wszystko dodatkowo nakłada się kampania wyborcza, to powstaje absurdalna sytuacja, gdy dwóch dobrych przyjaciół cały czas między sobą się kłóci - dodała ambasador.

Oceniła jednocześnie, że pogarszające się relacje Polski z Izraelem są "tym bardziej" trudne do zrozumienia w kontekście bliskości łączącej rząd PiS z rządem Benjamina Netanjahu dotyczącej m.in. postrzegania zagrożeń strategicznych. - Całościowo dotychczas władze w Polsce i Izraelu patrzyły bardziej realistycznie na świat, a mniej idealistycznie. W Polsce jest to spowodowane zagrożeniem ze strony wielkiego sąsiada, w Izraelu nie brakuje różnego rodzaju zagrożeń. A to sprawia, że światopogląd mamy podobny. Dlatego szkoda, że ten jeden temat wpływa dzisiaj na relacje obu krajów - mówiła Azari.

Szefowa izraelskiej placówki w Warszawie poinformowała też w piątkowej rozmowie z Interią, że na obecną chwilę nikt z Izraela nie został zaproszony na organizowane przez Polskę uroczystości 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej 1 września.