"Mieliśmy dwa tygodnie insynuacji i podejrzeń. To nie ułatwi mi pracy, którą rozpoczynam od przyszłego tygodnia" - stwierdza Radosław Sikorski w rozmowie z dziennikiem.pl. "Mam żal do Kancelarii Prezydenta, że w tak nieprofesjonalnej i niedyskretnej atmosferze zgłaszała zastrzeżenia do mnie, czyli kandydata na szefa jednego z najważniejszych ministerstw" - dodaje.

Reklama

Skąd w takim razie wzięła się niechęć Kancelarii Prezydenta do Sikorskiego? "Chodziło o różnicę zdań między mną a ministrem Antonim Macierewiczem dotyczącej operacji <Zen>" - mówi. Nie wchodzi jednak w szczegóły tego sporu. Operacja "Zen" oznacza misję Polaków w Afganistanie.

Na przyszłym ministrze spraw zagranicznych nie robi wrażenia fakt, że Macierewicz złożył na niego zawiadomienie do prokuratury. "Trudno" - stwierdza. "Ale również trudno, żebym nie miał się przed tym bronić".

Zapytany przez dziennik.pl, jak ta sytuacja wpłynie na jego pracę jako szefa polskiej dyplomacji, odpowiada zwięźle: "Ku chwale ojczyzny uczucia swoje wobec krytyków zachowam w kieszeni i będę pracował".