Zalewski: Albo będę odwieszony, albo wyrzucony
Zawieszony w członkostwie PiS były wiceprezes tej partii, Paweł Zalewski, nie chciał wprost odpowiedzieć na pytanie, czy pożegna się z partią już w najbliższy weekend, ale jego sugestia była jednoznaczna.
Dał Jarosławowi Kaczyńskiemu czas do soboty. "Oczekuję, że prezes PiS pozwoli mi wystąpić na kongresie i przedstawić moją opinię o sytuacji w partii" - mówi dziennikowi.pl.
Jeśli tak się jednak nie stanie, ma nadzieję, że w jego imieniu przemówią popierający go delegaci Prawa i Sprawiedliwości. "Nie wiem dokładnie, ilu działaczy mnie popiera, ale wiem, że ta grupa szykuje się na wystąpienie na kongresie. Mam tylko nadzieję, że podczas obrad nie zostaną im zakneblowane usta" - dodaje zbuntowany poseł PiS.
Kaczyński: Zalewski to osoba w PiS dość przypadkowa
Wygląda na to, że nie będzie pozytywnej odpowiedzi na ultimatum Zalewskiego. Jarosław Kaczyński zapowiada dziennikowi.pl, że nie zamierza odwieszać żadnego z trzech zbuntowanych byłych szefów PiS. "Trwa postępowanie dyscyplinarne. O losie kolegów zdecyduje sąd partyjny" - ucina były premier. A o Pawle Zalewskim mówi tylko, że to "osoba w PiS dość przypadkowa".
Szef PiS nie ustaje w krytyce buntowników. "Oni działają na szkodę partii" - tłumaczy w rozmowie z dziennikiem.pl. Jak mówi, i Ludwik Dorn, i Paweł Zalewski, i Kazimierz Ujazdowski brali udział w wielu wewnętrznych dyskusjach, często bardzo gorących. "Tylko szczęściem PiS wtedy to nie wychodziło na zewnątrz" - dodaje.
Kaczyński nie zamierza odpowiadać pisemnie na list trzech byłych wiceszefów PiS. Kontrlistu nie będzie, bo - jak tłumaczy szef partii - nie ma na to ani czasu, ani ochoty. A postulaty buntowników komentuje krótko: są sprzeczne. "Oni sami mówią, że mam być szefem partii, ale pojawiają się pewne warunki" - wylicza prezes PiS.
Będzie nowa partia?
Zanosi się więc, że Paweł Zalewski odejdzie z PiS. A za nim być może dwaj pozostali zbuntowani byli wiceszefowie partii. Jaka będzie ich polityczna przyszłość? W sejmowych kuluarach mówi się, że być może utworzą oni własne ugrupowanie.
Według pogłosek, mógłby do niego dołączyć np. Marek Jurek, a być może także Kazimierz Marcinkiewicz. W sumie w klubie PiS jest kilkanaście osób, które mogłyby przejść do nowej partii.
Być może będą to także delegaci, którzy popierają buntowników, a na sobotni kongres szykują ostre wystąpienia. Spekuluje się, że jest to spora grupa członków PiS.
Buntownicy listy piszą
Dziś PAP ujawniła list Ludwika Dorna, Kazimierza Ujazdowskiego i Pawła Zalewskiego do delegatów na kongres PiS. Apelują w nim o wstrzymanie się od głosu w głosowaniu nad wotum zaufania dla prezesa partii, jeśli nie uda się rozpocząć debaty o koniecznych zmianach.
Przekonują, że nikt nie może czuć się bezpieczny w PiS: "W PiS doszło do faktu smutnego i zawstydzającego: ograniczania swobody dyskusji środkami administracyjnymi".
W liście trzej byli wiceprezesi PiS argumentują, że "przywódca ma prawo wiele wymagać od partii, ale partia też musi stawiać wymagania".
Dorn, Ujazdowski i Zalewski ostrzegają, że w partii powstał strach, a strach zabija partię. Byli wiceprezesi uważają też, że partii grozi marginalizacja.
Trzej wiceprezesi na początku listopada zrezygnowali ze swoich funkcji, wcześniej napisali list do prezesa w sprawie zmiany sposobu zarządzania PiS. Jarosław Kaczyński zawiesił ich w prawach członków partii, a posłami ma zająć się po kongresie Koleżeński Sąd Dyscyplinarny.