Szef Służba Kontrwywiadu Wojskowego, generał Grzegorz Reszka, zawiadomił o kserowaniu tajnych materiałów prokuraturę - pisze "Wyborcza". Potwierdził to minister obrony, Bogdan Klich.

Reklama

"Sprawą kopiowania i wynoszenia dokumentów powinna się zająć sejmowa komisja do spraw służb specjalnych" - mówi IAR szef MON. "Sprawa wpisuje się w całościowy obraz o specsłużbach, pozostawiony przez poprzednią ekipę rządzącą. Rozmontowano nam główną osłonę dla naszych kontyngentów wojskowych i naszego wojska. Czy zrobiono to świadomie, czy w wyniku nonszalancji, na to pytanie powinien odpowiedzieć Sejm" - dodaje.

PiS: To bzdury

"To prowokacja. W tekście nie ma ani słowa prawdy" - mówi Antoni Macierewicz. Według niego, to generał Reszka próbuje zastraszyć pracowników kontrwywiadu.

Reklama

"Nie mam zielonego pojęcia, czy było kopiowanie akt, nie jestem ekspertem od spraw specsłużb, wszystko to są zapewne kwestie tajne" - mówił z kolei w TVN24 Mariusz Kamiński z PiS.

Poseł publikacją jest mocno zaskoczony. "To mnie dziwi, bo tam jest wiedza operacyjna, która jest istotna z punktu widzenia pracy służb. Natomiast dla normalnego człowieka czy partii politycznej wiedza ta jest zupełnie nieprzydatna. Oczywiście za wyjątkiem szpiegów, ale absolutnie wykluczam taką sytuacje, to jest zupełne political fiction" - tłumaczył poseł.

Kamiński bzdurą nazwał zarzuty, że PiS wynosił akta, bo zacierał ślady. "Jakie ślady PiS miałoby zacierać, tak naprawdę służby pracują swoim trybem. Tam nie ma nic do ukrycia, są jasne określone procedury. Tam nie ma miejsca na babranie się w piaskownicy" - mówił.

Reklama

Czym zajmie się prokurator?

Zawiadomienie do prokuratury, wraz z kilkuset stronami zeznań świadków - funkcjonariuszy, dotyczy popełnienia przestępstwa dokonanego przez trzy osoby: bezpośrednią podwładną byłego szefa SKW, Antoniego Macierewicza, czyli byłą szefową biura ewidencji i archiwum, oraz przez jej zastępcę i naczelnika biura.

Kontrola w SKW ujawniła, że nielegalnie kopiowali oni ściśle tajne dokumenty ewidencji operacyjnej, czyli spis spraw operacyjnych, ich kryptonimów oraz listy osób, które ze służbami współpracują.

SKW ma swoich ludzi np. w sektorze energetycznym i zbrojeniowym, w cywilnych instytutach naukowych, które pracują dla wojska. SKW korzysta też z informacji od cudzoziemców w rejonach stacjonowania naszego wojska, by zapewnić mu bezpieczeństwo.

"Potwierdzam. Szef SKW poinformował mnie o tym zawiadomieniu" - mówi "Gazecie Wyborczej" Janusz Zemke, szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych. "Ma ono klauzulę <poufne> i dotyczy spraw fundamentalnych dla każdych służb" - dodaje.

Zemke wezwał na posiedzenie komisji szefa SKW i szefa komisji weryfikacyjnej WSI Jana Olszewskiego.

Bezprawne kopiowanie tajemnic SKW rozpoczęło się - według dziennikarzy - we wrześniu, czyli tuż przed wyborami. Trwało do listopada 2007 r. Antoni Macierewicz kierował wtedy SKW, a do 10 listopada - także komisją weryfikacyjną rozwiązanych WSI. Potem na szefa komisji prezydent Lech Kaczyński powołał swego doradcę Jana Olszewskiego.