Mimo to Nowak nie przerwał podróży po Polsce z wykładami. Zaniepokojona jest jednak jego żona Maria. "W ostatni czwartek odebraliśmy list, w którym znajdował się biały proszek. Sprawę bada policja. Dziś mają być wyniki ekspertyzy" - zdradza Maria Nowak.

Reklama

23 kwietnia do Warszawy miało przyjechać, jak zapowiadali organizatorzy, co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób związanych z toruńską rozgłośnią. Do demonstracji jednak nie dojdzie. O tym DZIENNIK pisał już w sobotę. Tego samego dnia na antenie Radia Maryja prof. Broda wyjaśniał dlaczego. "W poczuciu odpowiedzialności za bezpieczeństwo uczestników, biorąc pod uwagę eksplozyjny potencjał nastrojów i docierające do nas sygnały o przygotowywanych prowokacjach, pragniemy uniknąć możliwego w tych okolicznościach dramatu. Mamy do czynienia z przeciwnikiem, który przed niczym się nie cofnie" - stwierdził na antenie toruńskiej rozgłośni.

Dodał, że wicemarszałek Sejmu Stanisław Niesiołowski i poseł PO Janusz Palikot organizują seanse nienawiści wobec Rodziny Radia Maryja. Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski wypowiedź Brody komentuje jednym słowem: brednie. "To ja jestem obiektem seansów nienawiści, jakie organizuje Jerzy Robert Nowak" - mówi Niesiołowski. I dodaje, że agresywne środowiska, które można podejrzewać o organizowanie prowokacji, zgromadzone są wokół toruńskiej rozgłośni. "Manifestacja nie odbędzie się, bo imperium Rydzyka jest wyraźnie osłabione, nie było komu przyjechać do Warszawy. To byłaby kompromitacja" - przekonuje wicemarszałek Sejmu.

Innego zdania jest prof. Ryszard Bender, jeden z organizatorów protestu. "Do odjazdu były gotowe setki autokarów. Postanowiliśmy jednak, że wcześniej pomodlimy się o wstawiennictwo patronki" - twierdzi Bender. W sukurs przyszedł mu Joachim Brudziński z PiS, który rozumie przyczyny protestu. "Wielu katolików może czuć się dyskryminowanych, chociażby poprzez język agresji kierowany pod adresem księży i ludzi wierzących" - mówił wczoraj w Radiu ZET. I dodał: "Najprostszym przykładem dyskryminacji jest to, co wyrabia się wokół osoby ojca Tadeusza Rydzyka".

Ludzie związani z toruńską rozgłośnią są zgodni. To nie koniec. Jeżeli radio nadal będzie atakowane, a modlitwa nie pomoże, to w lipcu po pielgrzymce do Częstochowy są gotowi w każdej chwili najechać stolicę.