Jak będzie wyglądał zwrot? "Będzie na pewno przyspieszenie" - mówi DZIENNIKOWI polityk PO. I wiadomo już gdzie. Dla ludzi najważniejsze są drogi i autostrady.

Reklama

Wczoraj w kancelarii premiera trwało nerwowe wyczekiwanie na powrót premiera z Ameryki Południowej. Dziś ma on zacząć dzień od narady ze swoimi najbliższymi współpracownikami pod hasłem: co teraz? Część planu jest już gotowa. Po dzisiejszym posiedzeniu rządu sam premier ma prezentować świeżą specustawę o drogach. Ma przyspieszyć tempo budowy dróg i dowieść, że ostatniego półrocza rząd w sprawie kluczowej obietnicy nie zmarnował. Na dziś planowane jest też spotkanie koalicyjne na szczycie, na którym mają zostać rozstrzygnięte strategiczne kwestie między PO a PSL, jak subwencje dla partii, reforma KRUS czy ordynacja wyborcza.

Sam Tusk będzie próbował przez kolejne dni przekonywać, że jego ministrowie pracowali. Temu ma być poświęcone piątkowe spotkanie premiera z dziennikarzami. Być może będą na nim wszyscy ministrowie. Szef gabinetu premiera Sławomir Nowak w ciągu ostatnich dni zbierał dla Tuska informacje ze wszystkich resortów, co do tej pory zrobiły.

Formuła spotkania jest zupełnie inna od uroczystej prezentacji planów z okazji 100 dni rządu. "Teraz to będzie spotkanie przy okrągłym stole, bardziej o charakterze roboczym. Podsumowanie, co udało się zrobić w kontekście strategicznych planów rządu" - opowiada rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka.

W piątek premier ma też spotkać się tylko ze swoimi ministrami, już bez dziennikarzy. "Trzeba ruszyć od razu, bo inaczej wyjdzie na to, że premier wrócił z wycieczki, by znów wyjechać odpocząć" - mówi DZIENNIKOWI jeden ze współpracowników Tuska.

W przyszłym tygodniu mocnym punktem ma być środowa prezentacja reformy administracyjnej firmowanej przez wicepremiera i szefa MSWiA Grzegorza Schetynę. Na posiedzeniu komisji wspólnej rządu i samorządu ma być też sam Tusk. Bo tak naprawdę gra toczy się teraz o jego wizerunek, nad którym wiszą notowania całeg rządu.

"Zdajemy sobie sprawę, że wizyta w Ameryce Południowej może nie będzie zrujnowaniem, ale może bardzo pogorszyć wizerunek premiera. To była po prostu katastrofa" - mówi jeden z polityków PO. Członkowie rządu, którzy po pierwszych relacjach mediów z wycieczki Tuska do Peru zajrzeli w program tej wizyty, łapali się za głowy z niedowierzaniem. Dla otoczenia Tuska najbardziej niepokojącym sygnałem były złośliwe opinie na forach internetowych, które do tej pory stanowiły bezpieczną enklawę dla Platformy.

Wypad Tuska na ziemię Inków był tym bardziej niefortunny, że przypadł na moment bardzo niepokojących sondaży, które pokazały, że ponad połowa Polaków mówi jasno: rząd nie wywiązał się ze swoich najważniejszych obietnic.