"Kiedy podejmowałam się pełnienia obowiązków rzecznika rządu, umówiliśmy się na coś w rodzaju kontraktu menedżerskiego. Moim zadaniem było stworzenie biura prasowego z prawdziwego zdarzenia. Po ośmiu miesiącach uważam, że to zadanie jest już wykonane" - powiedziała Liszka serwisowi newsweek.pl. "Teraz mogę realizować inne plany zawodowe" - dodała.
"Agnieszka od początku umówiła się z premierem, że jest rzecznikiem tylko na pewien czas, do określonych zadań bardziej organizacyjnych. I ten czas minął" - potwierdza DZIENNIKOWI jeden z polityków z rządu. Twierdzi, że na ostateczną decyzję, o zakończeniu pracy właśnie teraz, wpłynęły też względy osobiste i zła atmosfera, panująca w kancelarii.
Liszka zdążyła jeszcze zaprosić dziennikarzy na wtorkową konferencję prasową po posiedzeniu rządu. Zaproszenie jest nieprzypadkowe. Zgodnie z decyzją, która zapadła w ubiegłym tygodniu, właśnie we wtorek, po posiedzeniu Rady Ministrów, o dymisji Liszki ma poinformować sam premier.