"Popieramy Gruzję. Co do tego nikt nie ma wątpliwości. Bo naruszono jej integralność terytorialną. Ale czy bezwarunkowo popieramy prezydenta Saakaszwilego?" - pyta szef SLD. Jego zdaniem, prezydent Lech Kaczyński swoją wizytą wykazał, że tak jest.

Reklama

"Czy to nie pochopność, ta demonstracja? Przyzwyczailiśmy się już do tego, że prezydent Kaczyński porusza się w polityce międzynarodowej z wdziękiem kulawego słonia. Ale tym razem sprawa jest poważna i nie dotyczy już niestrawności czy kartofli w niemieckim brukowcu. Swoim wojażem Lech Kaczyński psuje też (po raz kolejny) coś niezwykle istotnego: europejską jedność" - twierdzi Napieralski.

A ta jedność na Starym Kontynencie - jak twierdzi Napieralski - jest niezwykle ważna. "Ale polityczne ambicje Lecha Kaczyńskiego są ważniejsze" - pisze Napieralski. I dodaje, że ubolewa z tego powodu również prezydent Francji, Nicolas Sarkozy. Cytuje jego wypowiedź, że: „Europa powinna mówić jednym głosem, ale to już kwestia wrażliwości poszczególnych polityków”.

"Ta wycieczka jest politycznie niemądra, krótkowzroczna i wynika z osobistej zaciekłości prezydenta. Ale prawica uwielbia jątrzyć. Interes narodowy ma dla prawicy znaczenie, w najlepszym wypadku, drugorzędne" - krytykuje prezydencka misje w Gruzji szef SLD.

Reklama

"Jeśli prezydent Kaczyński chce pomóc Gruzji (i Polsce oczywiście), to niech jak najszybciej podpisze traktat lizboński. Bo samotne szarże kończą się zawsze tak samo. Żaden mąż stanu, żaden prawdziwy, europejskiego formatu, polityk nie wymachuje szabelką. Brak poczucia rzeczywistości - to najłagodniejszy komentarz dla działań i Saakaszwilego i Kaczyńskiego" - zauważa lider Sojuszu.