Jarosław Kaczyński ułożył już nawet treść przeprosin, jakich domaga się od Stefana Niesiołowskiego. Chce, by wicemarszałek Sejmu opublikował je w takim brzmieniu: "Oświadczam, że teza jakoby książka autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pod tytułem <SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii> została napisana na polecenie pana Jarosława Kaczyńskiego jest nieprawdziwa i nieuprawniona". Oprócz przeprosin Kaczyński żąda, by Niesiołowski wpłacił 10 tysięcy złotych na cel społeczny.

Reklama

Prezes PiS zarzuca też, że polityk Platformy Obywatelskiej nieprawdziwie stwierdził, iż Kaczyński wpłynał na samą treść głośnej książki o Lechu Wałęsie. Miał to zrobić - według prezesa Prawa i Sprawiedliwości - "w akcie politycznej zemsty, w celu zdyskredytowania swoich przeciwników politycznych".

Jarosława Kaczyńskiego w jego pozwie wspiera poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który chce, by Niesiołowski oświadczył, iż "teza jakoby pan poseł Mularczyk wyciągał z IPN fałszywe oświadczenia jest nieprawdziwa i nieuprawniona". Ponadto pozwany ma dodać, że "nieuprawniona jest również ocena, zgodnie z którą pan Mularczyk swoimi działaniami skompromitował się jako adwokat, jako polityk i jako człowiek". Mularczyk też domaga się wpłaty 10 tysięcy złotych na konto Polskiej Akcji Humanitarnej.

Ten pozew nie robi większego wrażenia na wicemarszałku Sejmu. "Myślę, że potrafię udowodnić, iż bez polityki PiS książka o Wałęsie by nie powstała" - oświadczył Stefan Niesiołowski. Dodaje, że "fakt, iż w politycznej polemice sięga się do sądu, świadczy o bezradności obu panów, którzy mogliby polemizować publicystycznie".