W felietonie opublikowanym w Dzienniku Polskim 24 przewodniczący klubu parlamentarnego PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki odniósł się do protestów zorganizowanych przez opozycję w ubiegłą niedzielę. Wiec, zwołany przez Tuska w minioną niedzielę w Warszawie, był kolejnym dowodem na programową pustkę totalnej opozycji - ocenił.
Największa z tych demonstracji odbyła się na placu Zamkowym w Warszawie. Zwołana została przez lidera PO Donalda Tuska w reakcji na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł o niezgodności z konstytucją niektórych przepisów Traktatu o Unii Europejskiej. Czuję się zobowiązany podnieść alarm spowodowany decyzjami "pseudo-Trybunału" i partii rządzącej, która już bez "owijania w bawełnę" podjęła decyzję o wyprowadzeniu Polski z Unii Europejskiej; oni chcą wyjść z UE, by bezkarnie gwałcić prawa obywateli i zasady demokracji – mówił podczas manifestacji Tusk.
Jest jasne, że nawet organizatorzy tego spektaklu nie wierzyli w perspektywę wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Platforma rozpaczliwie szuka pomysłu na poszerzenie poparcia, a jej liderom wciąż się wydaje, że straszenie polexitem może zmobilizować znużonych zwolenników - odniósł się do protestu Terlecki.
"Zebrani tam emeryci polityki i weterani obciachu..."
Polityk ocenił, że wiec okazał się niepowodzeniem. Według niego, w proteście udział wziął "zwożony autokarami aktyw Platformy" oraz "wszystkie wojownicze i zacietrzewione grupki, na czele z nieco już zapomnianym KOD-em, Strajkiem Kobiet czy aktywistami >nadzwyczajnej kasty<". Około 20 tysięcy osób stawiło się na Placu Zamkowym, żeby wyrazić swoje przywiązanie do Tuska i "tego co było" - napisał Terlecki.
W innych miastach liczba manifestantów była o wiele skromniejsza, co świadczy o rosnącym rozczarowaniu bezprogramową i bezradną opozycją - dodał.
Także dobór mówców na warszawskim wiecu wskazywał na wyjałowienie Platformy choćby z pozorów świeżości i oryginalności. Zebrani tam emeryci polityki i weterani obciachu, z Moczulskim (tak, tak, chociaż trudno w to uwierzyć), odkurzonym Millerem, byłym rzecznikiem Bodnarem, niezawodnym Owsiakiem czy histeryczną Lempart, nie mieli nic do powiedzenia poza powtarzaniem antyrządowych banałów - czytamy również w tekście wicemarszałka Sejmu.
Jak ocenił, "entuzjazmu jednak nigdzie nie było, a wydaje się nawet, że politycy opozycyjnych partii woleli jak najszybciej zapomnieć o niedzielnym niepowodzeniu". Co jeszcze zostało opozycji, skoro powtarzane od lat kłamstwo o brexicie nie wystarcza, aby skrzyknąć choćby najbardziej zagorzałych zwolenników? - zastanawiał się Terlecki.
Według niego "nawoływanie do otwarcia białoruskiej granicy i wpuszczania migrantów nie zyskuje poparcia nawet wśród sympatyków", a "zachęcanie >nadzwyczajnej kasty< do żenujących występów też nikogo już nie przekonuje". Obrona konstytucji okazała się teraz argumentem na rzecz Prawa i Sprawiedliwości - dodał polityk.
Oczywiście pozostają jeszcze wezwania do zastosowania wobec Polski rozmaitych sankcji i żebranie w Brukseli o działania, które mogłyby zahamować gospodarczy rozwój i uszczuplić dochody zwykłych obywateli, ale z takim programem lepiej się nie afiszować - napisał.