Grzegorz Schetyna w wywiadzie dla "Tygodnika Interia" mówił, że jego zdaniem nadchodzące wybory wygra koalicja partii opozycyjnych tworzona przez polityków Platformy Obywatelskiej.

Reklama

Polityk przyznał jednocześnie, że "nie ma najlepszych doświadczeń z wygrywaniem wyborów". Do tej pory udało się odbić w pewnej mierze samorządy oraz Senat. To nie jest łatwe zadanie. Co prawda za moich czasów Prawo i Sprawiedliwość miało 40 procent, a dzisiaj ma sporo mniej... (...) Rozumiem słowa Donalda Tuska jako wezwanie do wszystkich środowisk opozycyjnych, że musimy bardzo chcieć przejąć władzę. Wiara to ważna rzecz, bo wiara czyni cuda - mówił Schetyna.

Brak alternatywy dla wyborców

Przekonywał również, że wie na pewno, czym nie wygrają z Kaczyńskim. Podziałami oraz przelicytowywaniem PiS-u. Nie jesteśmy w stanie tego zrobić, dlatego musimy zwyciężyć politycznie, budując zaufanie do oferty opozycji - wyjaśnił.

Reklama

Ludzie muszą uwierzyć, że istnieje realna alternatywa wobec głosowania na PiS. Że mamy wizję bezpiecznej Polski, którą wprowadzimy w życie. To jest kluczowe - przekonywał.

Na uwagę, że "o tym, że istnieje alternatywa, wyborcy wiedzą od dawna. Mimo wszystko władzy nie zmieniają", Schetyna odparł: "Moim zdaniem ona jeszcze nie istnieje". Jeśli ktoś wygrywał z PiS-em, byli to samorządowcy albo politycy Platformy, którzy w swoich miastach zbudowali coś sensownego, mieli dobrą kampanię, rozwiązywali realne problemy ludzi. Podobnie było w Senacie - ocenił b. szef PO.

Reklama

Pomysł na zwycięstwo

Nie mam poczucia, aby dzisiaj PiS czuło oddech na plecach. Aby funkcjonowała prawdziwa alternatywa wobec ich trzeciej kadencji. Nie ma czegoś takiego. Trzeba między innymi przedstawić minimum programowe dla środowisk, które miałyby się znaleźć na zintegrowanej liście opozycji - oświadczył.

Jest jeszcze trochę czasu. Wiem, jak takie podstawy wspólnej koalicji mogłyby wyglądać - trzeba to zbudować. Za dużo jest zaklinania rzeczywistości, a za mało konkretów co po PiS - powiedział.

Dodał, że "bez tego nie zbudujemy mobilizacji wyborców środowisk opozycyjnych, którzy muszą mieć przekonanie, że ich głos nie zostanie zmarnowany". Chodzi o pokazanie dobrych kontrkandydatów - tak jak wobec prezydentury Andrzeja Dudy pokazaliśmy Rafała Trzaskowskiego. Te 10 milionów głosów nie wzięło się z powietrza - podkreślił.