"Pomysł ministra Klicha z daleka śmierdzi zagrywką antyprezydencką. Chodzi mu bowiem o to, aby obejść konstytucyjny zapis, że szefa Sztabu Generalnego powołuje prezydent. Minister miałby więc powołanego przez siebie <superdowódcę>, a szef sztabu zostałby zmarginalizowany" - pisze Marek Siwiec.

Reklama

"Ostrzegam ministra przed tym pomysłem. Z tego planu nic nie wyjdzie - jest niekonstytucyjny. Nieprzypadkowo właśnie w sprawach obronności prezydent ma jednoznaczne, choć ograniczone, kompetencje. Zwracam też uwagę, że wojsko jest uczulone na triki kadrowe. Różni próbowali już grzebać w kompetencjach Sztabu Generalnego, ale na szczęście nic im nie wyszło" - podkreśla ma blogu wiceszef PE.

Jak potrzebę stworzenia stanowiska Szefa Obrony uzasadnia sam minister Bogdan Klich? "Wszystkie funkcje w wojsku muszą być od siebie precyzyjnie oddzielone; dotychczasowy model tego nie gwarantował. W nowym za planowanie odpowiedzialny będzie szef Sztabu Generalnego, za dowodzenie operacyjne - Dowódca Operacyjny, za logistykę - szef Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, a za dostarczanie sił tzw. force providers - dowódcy rodzajów Sił Zbrojnych" - tłumaczył w wywiadzie dla PAP.

"Musi być ktoś, kto te wszystkie funkcje będzie spinał. Taką osobą ma być szef Obrony z niewielkim sekretariatem, który będzie zabezpieczał jego funkcjonowanie. Pierwszym zastępcą szefa Obrony ma być szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego" - dodał Bogdan Klich.