Na konferencji prasowej w Sejmie we wtorek posłowie Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Marcin Kulasek, a także prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz i Janusz Szczerba, prezes Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP, odnieśli się do kwestii niskich wynagrodzeń w szkolnictwie wyższym.

Reklama

Sytuacja pracowników nauki i szkolnictwa wyższego jest katastrofalna. Od początku lipca pensja minimalna w Polsce wynosi 3600 brutto - a więc asystent na uniwersytecie będzie zarabiał tylko 5 zł więcej brutto więcej. Od 2018 roku realna wartość wynagrodzenia naukowców spadła o ponad 16 proc. PiS wielokrotnie obiecywało podwyżki, ale finalnie okłamało naukowców. (...) Ostatnie zwiększenie płac o 7 proc. nie rekompensuje nawet poziomu inflacji - stwierdził Kulasek.

Jak poinformował, Lewica złożyła przygotowany przez Radę Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP projekt ustawy, który gwarantuje "godne podwyżki wszystkim pracownikom nauki i szkolnictwa wyższego". - Co zakłada nasz projekt? Po pierwsze podwyżkę wynagrodzeń o 20 proc. dla pracowników szkolnictwa wyższego i nauki; po drugie - przyjęcie zasady, że wysokość minimalnego wynagrodzenia profesora wynosi co najmniej dwukrotność przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce - dzisiaj to niewiele więcej niż dwukrotność minimalnego wynagrodzenia - i po trzecie: wysokość miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego na uczelniach publicznych dla pracowników niebędących nauczycielami akademickimi nie może być niż niż 40 proc. wynagrodzenia profesora - wskazał Kulasek.

Państwo nie może być najgorszym pracodawcą, a tak jest za rządów PiS, Lewica to zmieni - oświadczył. Sławomir Broniarz zaapelował do Sejmu o zajęcie się tymi projektami oraz innymi mającymi na celu poprawę sytuacji w szkolnictwie, a także do rządu i MEiN o "prawdziwe zajęcie się kwestią edukacji". "Walczymy o podwyżkę wynagrodzeń także dlatego, że to jest pierwszy, i wydaje nam się najprostszy sposób, poprawy sytuacji w edukacji" - ocenił, wskazując, że po zakończeniu roku szkolnego brakuje w tym roku o 30 proc. nauczycieli więcej niż w poprzednim. "To oznacza, że 1 września może być naprawdę dramatyczny z punktu widzenia organizacji edukacji w naszym kraju" - mówił.

Reklama

Prezes Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP stwierdził, że "to ostatni dzwonek, by uratować szkolnictwo wyższe przed zapaścią". "Młodzi ludzie nie przychodzą i nie przyjdą na uczelnie za minimalne wynagrodzenie. Dlatego przygotowaliśmy propozycję rozwiązań systemowych, które uniezależniają od polityków rządzących nakłady na szkolnictwo wyższe i naukę i wzrost wynagrodzeń" - podkreślił.

5 zł powyżej pensji minimalnej dla asystentów oznacza, że niewiele mniej, i te płacy byłyby po prostu nielegalne. Nie można płacić najzdolniejszym i patrzącym w przyszłość młodym ludziom groszowych wynagrodzeń. Nie można, dlatego że młodzi ludzie potrafią się rozejrzeć, i nie będą przychodzić pracować na uczelnię, tylko będą uciekać do biznesu, i trudno im się dziwić - dodała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Od 1 stycznia bieżącego roku, na mocy rozporządzenia MEiN minimalne miesięczne wynagrodzenie zasadnicze profesora w uczelni publicznej wzrosło z 6410 zł do 7210 zł. Wynagrodzenie profesora stanowi punkt odniesienia dla wyliczania wynagrodzeń dla pracowników na innych stanowiskach - Wysokość wynagrodzenia zasadniczego profesora uczelni wynosi co najmniej 83 proc. wynagrodzenia profesora, adiunkta 73 proc., a asystenta i pozostałych nauczycieli akademickich nie mniej niż 50 proc. wysokości wynagrodzenia profesora.

autor: Mikołaj Małecki