Ton niedocenienia można też usłyszeć w wypowiedziach naszych europosłów. "Panie redaktorze, nie zdajecie sobie sprawy, ile tu się dzieje" - mówi jeden. "Właśnie przyjęliśmy ważne stanowisko" - przekonuje drugi.
Tyle że ostatnio byłem świadkiem scenki, która każe się zastanowić, czy w parlamencie europejskim nie powinien się promować polski Sejm. I to wśród europarlamentarzystów z Polski: korytarz sejmowy, europoseł PO w towarzystwie szefa komisji spraw zagranicznych Sejmu, Krzysztofa Liska. Obaj mijają baner stojący przed drzwiami klubu SLD. Na banerze sejmowa nazwa ich klubu: "Klub Lewica". Zdezorientowany europoseł odwraca się do Krzysztofa Liska i pyta: "Lewica, Lewica co to za klub?".