Wywiad z Baterem ukazuje się w rok po tragicznych wydarzeniach w Południowej Osetii i świetnie wkomponowuje się w politykę Kremla. Nie brak w nim jednak gorzkich uwag na temat kondycji polskich mediów publicznych i ich uzależnienia od polityków. Bater uważa, że stracił pracę dlatego, że nie stanął po stronie Gruzinów, popieranych przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

>>>Wiktor Bater stracił pracę w TVP

"Jak tylko stało się głośno o nocnym ostrzale Cchinwali (przeprowadzili go Gruzini) na pierwszym kanale powiedziałem: uderzać rakietami w miasto pełne cywili to wojenne przestępstwo. Ale u nas pokazywali ten konflikt z drugiej strony" - mówi Bater i przypomina, że ówczesne kierownictwo TVP podlegało wpływom prezydenta, a tymczasem Lech Kaczyński jest przyjacielem Michaiła Saakaszwilego.



Reklama

Materiały na temat wojny w Osetii, jakie ukazały się w polskiej telewizji, Bater nazywa propagandą. "To nie dziennikarstwo, to propaganda czystej wody. Nigdy tak nie pracowaliśmy" - mówi dziennikarz.

Twierdzi, że TVP w ogóle nie była zainteresowania jego materiałem nakręconym po rosyjskiej stronie konfliktu. Nie pokazano go w telewizji.

Zarzuca też TVP brak profesjonalizmu, bo po zdjęciu go z anteny nie wysłała żadnego innego dziennikarza w rejon konfliktu. "Kiedy pracowałem dla innej polskiej telewizji TVN i kiedy dochodziło do podobnych sytuacji, zawsze przysyłano zmiennika" - mówi Bater.