Polska była uzależniona od rosyjskich surowców
Poseł Koalicji Obywatelskiej i sekretarz generalny PO, Marcin Kierwiński, przymierzany do szefa restortu spraw wewnętrznych, w Telewizji Polsat był pytany o komisję do spraw wpływów rosyjskich, której członkowie zostali odwołani przez Sejm w środę.
O członkach komisji polityk wypowiedział się jako o "funkcjonariuszach PiS". Tam nie ma niezależnych członków komisji - ocenił. Tam są osoby, które są wprost wykonawcami poleceń z Nowogrodzkiej - powiedział.
Kwestia uzależniania Polski od rosyjskich surowców za czasów PiS musi być wyjaśniona - dodał sekretarz generalny PO. Dlaczego premier Morawiecki, jego bank, uczestniczył w transakcjach, które realizowali rosyjscy oligarchowie - pytał poseł w studio. Pokreślił, że konieczne jest zbadanie kwestii, dlaczego w przededniu agresji Rosji w Ukrainie "spotykano się z pacynkami Putina w Europie".
Komisja do spraw wpływów rosyjskich miała uderzyć w Tuska
Ta komisja powstała po to, aby uderzać w Donalda Tuska. Dziś ci panowie, w obawie że tracą apanaże, stworzyli jakiś raport - ocenił aktywność komisji Kierwiński. Mamy bardzo wiele sygnałów, że komisja powstała po to, aby wynosić dokumenty - stwierdził polityk Koalicji Obywatelskiej. Jednocześnie zaznaczył, że nie podjęto jeszcze decyzji w sprawie losów komisji.
Odnosząc się do komisji śledczych, które powstały w Sejmie, polityk ocenił, że nowa koalicja rządowa będzie miała w nich większość. Parytety mają odzwierciedlać sytuację w Sejmie. Niech członkowie PiS poczekają, na pewno będą w tej komisji, tylko przesłuchiwani - dodał. Zdaniem Kierwińskiego członkami komisji nie powinny być osoby, którzy mogą znaleźć się w ich zainteresowaniu. Trudno, aby sami siebie przesłuchiwali - stwierdził.