Klub Lewicy wstrzymał się w piątek od głosu podczas głosowania nad wetem prezydenta do nowej ustawy medialnej. Posłowie Lewicy - mimo iż wraz z PO i PSL pracowali nad nową ustawą medialną - zdecydowali, że nie pomogą koalicji przy odrzuceniu prezydenckiego weta. Kluby PO i PSL mają w sumie 238 głosów; to zbyt mało, by odrzucić prezydenckie weto.
Lewicy nie podoba się, że w ustawie znalazł się zapis o promowaniu w mediach publicznych wartości chrześcijańskich oraz to, że - wbrew wcześniejszym ustaleniom z PO - został wykreślony z niej artykuł mówiący o stałej minimalnej kwocie, którą co roku Sejm przyznawałby mediom publicznym.
Jak powiedział Napieralski , projekt ustawy medialnej autorstwa Lewicy miałby regulować m.in. takie kwestie, jak finansowanie mediów publicznych czy licencje programowe. Lider Sojuszu chce ponadto odpolitycznienia TVP i Polskiego Radia.
>>>Tusk: PiS i SLD podzielą się stanowiskami
Lider Sojuszu po raz kolejny zapewnił, że jego formacja polityczna nie współpracuje z PiS w sprawie mediów publicznych. "Nie ma żadnego sojuszu czy koalicji z PiS. Większość w Sejmie ma PO i PSL, więc to od nich zależy, czy ustawa zostanie przegłosowania czy nie, więc gdyby zechcieli jeszcze raz porozmawiać, to jesteśmy gotowi" - zadeklarował Napieralski.
Szef SLD odniósł się też do piątkowego głosowania w Sejmie w sprawie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za 2008 rok. Spośród 39 biorących udział w tym głosowaniu posłów Lewicy, 29 głosowało - tak jak klub PiS - za przyjęciem sprawozdania. 7 osób, w tym sam Napieralski, wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński i sekretarz klubu Wacław Martyniuk wstrzymało się od głosu. Jedynie trzech posłów Lewicy (wiceszef sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Jerzy Wenderlich, wiceszef klubu Marek Wikiński i poseł Tadeusz Motowidło), opowiedziało się za odrzuceniem sprawozdania KRRiT.
Według szefa Sojuszu, ten sposób głosowania wynikał z pomyłki. "To była pomyłka, za którą przepraszamy. Tak się zdarza, jesteśmy tylko ludźmi. Pomyliliśmy się, dlatego że osoba, która prowadziła to głosowanie (Wenderlich, który miał pozostałym posłom dać sygnał jak głosować - PAP), zbyt szybko zareagowała" - tłumaczył Napieralski.
Jak zapowiedział, nie zamierza - w związku z pomyłką - wyciągać żadnych konsekwencji w stosunku do Wenderlicha. "Jako przewodniczący klubu biorę to na siebie" - zadeklarował Napieralski.