"Prezydent Trump powierzył emerytowanemu generałowi Keithowi Kelloggowi misję zakończenia wojny w Ukrainie w 100 dni. Prawie nikt nie wierzy, że może to zrobić - zwłaszcza Rosjanie" - rozpoczyna artykuł publicysta dziennika Alan Cullison. "Jako wysłannik Trumpa ds. Ukrainy, Kellogg ma mu doradzać na temat negocjacji, ale nie jest jasne, czy Trump chce jego porad" - dodaje.
Trump w 100 dni chce zakończyć wojnę w Ukrainie. Co na to Kreml?
Cullison przypomina, że w ostatnim czasie Kellogg wielokrotnie podkreślał potrzebę dalszego wspierania Ukrainy. Emerytowany generał m.in. stwierdził, że Kijów może dokonać postępów na polu walki dzięki pomocy USA i zasugerował, że zwiększenie dostaw broni dla Ukrainy może skłonić Moskwę do negocjacji.
Jednak Kellogg jest bardzo lojalny wobec Trumpa i raczej nie będzie się z nim konfrontować w sprawie Ukrainy - przypuszcza publicysta "WSJ". "Trump lubi jego towarzystwo i widzi go jako niezwykle wiernego człowieka, ale Kellogg nigdy nie wywarł na jego politykę znaczącego wpływu" - powiedział gazecie były współpracownik generała w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego za pierwszej kadencji Trumpa. Ponadto - jak twierdzą rozmówcy "WSJ" - nowy wysłannik USA ds. Ukrainy nigdy nie był dyplomatą i nie ma dobrego przygotowania do tej roli.
Ani Kellogg, ani zaproponowany przez niego w zeszłym roku plan pokojowy nie cieszy się uznaniem Moskwy - podkreśla Cullison. "Kremlowscy urzędnicy wyśmiali jego propozycję, nazywając ją nierealną, a kontrolowany przez Kreml tabloid 'Komsomolskaja Prawda' nazwał dokument planem 'pierniczków i batów' - ani nie wystraszy, ani nie zachęci strony rosyjskiej" - dodaje.
"Negocjacje się nawet nie zaczęły, a Kreml już depcze po Kelloggu, który ma być głównym Amerykaninem zaangażowanym w rozmowy. To nie wróży dobrze zarówno negocjacjom, jak i zawieszeniu broni" - podsumowuje w rozmowie z "WSJ" Seth Jones, analityk ds. bezpieczeństwa z think tanku CSIS.